witam, jestem, żyję

jakoś tak przez te święta mnie wcięło na tydzień, ale już jestem
obżerałam się niemiłosiernie (dostałam od dietetyczki dyspensę na 2 świąteczne dni i nie omieszkałam nie skorzystać

), a mimo to czwartkowa wizyta wypadła korzystnie

za to ćwiczenia odstawiłam całkowicie, nie pamiętam już nawet, kiedy ćwiczyłam ostatnio, taki mnie leń dopadł

ale - oczywiście - "od poniedziałku" mam zamiar zacząć znowu
Filip jest trochę chory, ma taki kaszel, jakiego jeszcze w życiu swoim nie miał

a od czego? heh, od siedzenia w domu

nie ruszaliśmy się nigdzie od poniedziałku wielkanocnego, a on w środę kaszleć zaczął, w piątek byliśmy u lekarza... no naprawdę, zgłupieć można
co do mówienia to Filip ma opanowane w zasadzie jedno słowo: mamam. i wszyscy się zachwycają "o, jak on pięknie mówi mama!" a ja ich wtedy oświecam, że on nie mówi "mama", tylko "mniam mniam"... jak mu mówię, żeby powiedział "mama", to wykrzykuje "tata" na przekór i ma z tego wielką radochę, bo się wszyscy śmieją. ale podobnie jak u Ciebie
Mad, zaczyna wymuszać pewne rzeczy krzykiem i płaczem i nie podoba mi się to

zabronię mu czegoś, to potrafi się rzucić na podłogę buzią do dołu i leży tak i wrzeszczy... staram się to ignorować i czekać aż mu przejdzie. jak przestaje to go dopiero przytulam, nie wiem czy dobrze
Mad a jakie macie problemy ze chrzcinami?
ja dziś i wczoraj byłam - uwaga - w szkole

zapisałam się do policealnej i byłam na zajęciach. Filipa zawiozłam do rodziców, bo mąż jak na złość miał i wczoraj i dziś drugą zmianę w pracy. to była pierwsza moja tak długa rozłąka z Filipem, tęskniłam bardzo i najlepszy był powrót i widok mojego stojącego w oknie bąbla

zajęcia mam co 2 tyg. w planie od 8 do 17, co mnie przerażało, na szczęście okazało się, że będziemy kończyć ok.14, więc da się przeżyć

fajna odskocznia od monotonii dnia codziennego, cieszę się, że się zapisałam.
Serce z kamienia
chyba "kamień z serca"
