Sama co prawda nigdy nie miałam takiego problemu, ale przyjaciółka będąc nastolatką bardzo męczyła się z trądzikiem, który pozostawił jej pamiątkę w postaci blizn na kolejne lata. Wiem, że to był jej bardzo duży kompleks, przez który zaczęła nakładać tonę makijażu na twarz, w międzyczasie testowała różne kremy, maseczki i domowe sposoby. Jak się łatwo domyślić, efekt był marny, bo przy takich bliznach kosmetyki nie mają po prostu prawa zadziałać. Poleciłam jej spróbować zabiegi laserem beladona w warszawskim CM Arnica, co okazało się trafną sugestią. Już po pierwszym naświetlaniu tkanka bliznowata stała się mniej widoczna, by po całej serii pięciu zabiegów stała się praktycznie niewidoczna. Jak się okazało rozwiązanie było całkiem proste, szkoda że przez tyle lat się z tym męczyła