Zdąrzyłam przeczytać tylko poprzednią stronę i już mi się oczy kleją
Kociczko
Słonko Ty moje, nie dostałam niestety wiadomości od Ciebie
a to pewie dlatego, że zmieniłam nr tel. Poślę Ci nowy nr na maila....w ogóle wszystkim poślę :)
Wyśniłam Ci się :D faktycznie u nas już ok :) Hihhi
No to moze parę słów wyjaśnień dlaczego to wszystko tak długo trwało: otóż nasza pani pediatra nie chciałą dziecku zaaplikowac żadnego antybiotyku, bo nie słyszała nic a płucach a ni oskrzelach. DZiecko świszczało i harczało bo mu flegma zalegała ale lekarka stwierdziłą, że to nie jest choroba na antybiotyk, wiec zapisywała Julce coraz to gorsze i ohydniejsze syropki. W końcu dziecko miało już dosc, żaczęło żygać, mieć biegunke, nie jadła w ogóle przez 2 dni, a na widok butelki wpadała w panikę
byłyśmy o krok od szpitala. Julka dostała jeszcze tej wstrętnej grypy żółądkowo - jelitowej, dziecko by mi się odwodniło, ale jakoś udało się przeżyć bez szpitala. My wszyscy w rodzinie też oczywiscie zaliczyliśmy tą uroczą grypkę ;) Potem mąż skądś przywlókł anginę, którą mnie zaraził. Z mężem już się wykurowaliśmy. A Julce nadal z nosa coś kapie, ale przynajmniej nie kaszle już tak bardzo.. . może za rok jej ten kaszel przejdzie
Właśnie Sosenka zdaje mi relację na gg
więc może będę na bierząco z wszystkimi faktami :)
KOCHANA SOSENKA