Mojego nie ma i też pożytek z niego, że hej. Ale z chłopami źle, a bez nich jeszcze gorzej. Prudence, czasem tak jest, że oni denerwują i potrzebują ustawienia do pionu. Teraz tylko czy w prost - awantura- czy manipulacją. I tu jest pies pogrzebany. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale chłopy generalnie to analfabeci emocjonalni.
A do mnie dzisiaj zawitała szwagierka
![n :ico_szoking:](./images/smilies/xx_szoking.gif)
pierwszy raz od roku. Przywiozła ze swoim narzeczonym zaproszenie na ślub i została z Ami, a ja mogłam wyjść spokojnie z psem. I pogadać choć trochę, bo nie ma do kogo poza małym człowiekiem i psem buzi otworzyć.
Janiołku statystycznie bunt dwulatka przypada tak między 18 a 26 miesiącem życia. Amelia od paru dni dokazuje, ale ostatnie 3 była po prostu nie do wytrzymania. Zaczęłam myśleć, szukać i doszłam do wniosku, że to jednak to. Ma wszystkie objawy, tylko jak to leczyć
![:-D](./images/smilies/002.gif)
Najgorzej, że od tego momentu zależy, jakie będzie miała podejście do życia. Czy zbyt roszczeniowe, czy też, że nic nie ma sensu, bo i tak na nic nie mam wpływu. Tylko jak znaleźć złoty środek.
Acha, wiecie co, ja dziecka nie planuję. Chcę, przynajmniej na razie pozostać na jednym i nie wiem czy nie będzie tak cały czas. Ale ostatnio - wczoraj - przeżyłam szok. Biorę yasminellę od prawie roku. Poszłam do lekarza, badanie, bla bla bla... i usg. Okazało się, że tabletki najprawdopodobniej nie działają jak trzeba, bo jeden jajnik pracuje i wygląda na to, że będzie owulacja. Przeraziłam się nie na żarty, a jak powiedziałam mojemu, to on dopiero się przeraził. Wiem, ze tabletki nie dają stuprocentowej pewności, ale nie myślałam, że może coś takiego być w moim przypadku. Dzięki Bogu za usg.