WItam wieczorow,
Bardzo Wam dziekuje za mile slowa, wiem ze bede musiala sobie jakos poradzic,na chwile obecna jest mi ciezko na sama mysl,ze nie bedzie nikogo w poblizu na kim mogla bym polegac,oprocz meza ktory jest ogromnym wsparciem,bo mnie pociesza i mi mowi ze sobie damy rade,
U mnie to taka dziwna jest ta sytuacja,ja jestem najmlodsza z rodzenstwa,jest miedzy nami ogromna roznica wieku,kazdy juz ma dzieci odchowane,a moja mama wydaje mi sie ze ona sobie w glowie ulozyla tak ze ja zostane w rodzinnym domu i zawsze bede przy niej,co prawda teraz juz mniej mi to mowi,ale wczesniej to non stop slyszalam,ze ja to powinnam przy jej boku byc...
Ona nie potrafic sie cieszyc tym ze ja sobie sama zycie ulozylam, i nie siedze w domu,tylko staram sie jak moge zeby miec lepsze zycie.
Sadze ze sytuacje bylaby tez inna gdyby moj tatus jeszcze zyl

a jego juz z nami nie ma 13lat, i jak czasem sobie mysle co by bylo gdyby... to wiem ze on by tu byl razem ze mna!
Moja mama nigdy nie miala dla mnie czasu, i nigdy nie traktowala mnie jak jej corke, kiedys nawet mi powiedziala ze jak sie dowiedziala ze jest ze mna w ciazy to myslala zeby usunac....
Mam najstarsza siostre z ktora mam dobre kontakty, i to ona dla mnie jest czasem jak matka! Ale nie moge ja prosic zeby do mnie przyjechala,bo ona pracuje i jest jej bardzo ciezko wziac urlop,chociaz ona sama mi proponowala ze moze przyjedzie.
Zobaczymy jak mi sie to wszytsko ulozy, w razie czego bede musiala zobaczyc czy bedzie mozliwosc zeby polozna przychodzila do nas na poczatku w razie jakiejs potrzeby.
A tak po za tym to dzien dzisiejszy nawet spokojny mialam,bylam w pracy i nawet wrocilam nie taka bardzo zmeczona...