Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

17 mar 2009, 23:52

buuba pisze:przewiduje dziecko przed slubem


Osobiście nie popieram bo uważam, że dziecko powinno przyjść po ślubie (nie czuj się urażona ) ale szanuje Twoją decyzję.

buuba pisze:mieszkamy z rodzicami


My mieszkamy z moimi rodzicami, bratem i jego rodziną w jednym domu, ale mamy swoje poddasze z osobna klatką. Każdy ma swoje em ( pięterko), nikomu nie wadzi :ico_sorki: Jak mieszkacie na kupie to fakt, ciężko ale ludzie jakoś dają rady jak muszą, ale masz rację lepiej na swoim, fakt.

buuba pisze:jeszcze studiujemy i ja np mam stała prace (od 2 miesiecy) a mój właśnie rezygnuje z pracy bo szef kantuje ich ostro i chce pływać.


Ja tez studiowałam ( synek 2 rok, córka 3 rok), mąż kończył studia jak synek się miał rodzić i pracował. Ja pracowałam z ciąży z synkiem do 6 miesiąca. Jednym słowem było ciężko, nawet bardzo, tak jak pisałam wcześniej. ale dałam rade. Osobiście nie polecam, masz rację skończ studia.

Awatar użytkownika
buuba
Mistrz pióra
Mistrz pióra
Posty: 428
Rejestracja: 07 mar 2009, 19:12

18 mar 2009, 10:32

Małgorzatka, to podziwiam :)
Bo ja np mieskzam w pokoju zbratem i lewdo sie tam miescimy. Mój co prawda ma swój pokoj ale tez niewiele większy (czyt. 2 osoby w nim nadłużej to już mega tłok)

Z ślubem moze być u nas mały problem - inne wyznania, co też się obawiam z wychowaniem dziecka - co prawda wiadomo że bymchciała by poznał obie religie ale na dzień dobry ze tak to ujme trzeba jakąś wybrać. I tu zaczynają się schody.

Myśleliśmy po wakacjach cos sobie wynająć (jeśli będzie mój pływał - to może nawet spróbować sobie kupic 4 kąty) ale wiadomo jak to będzie.
Tak sobie myslałam nieśmiało że tak za 2 lata bym już chciała mieć dziecko - ale jak bedzie w praktyce -kto to wie...

Poza tym u mnie zgoła inna sytuacja: bo ja jakos do 24 roku zycia byłam chowana pod kloszem - na noc do chłopaka - nigdy w zyciu.

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

18 mar 2009, 11:15

buuba pisze:inne wyznania


A widzisz ile nas łączy :-D My z mężem też byliśmy innych wyznań: ja katoliczka on ewangelik, ale doszliśmy do porozumienia w kwestii wiary dla nas i dla naszych dzieci to bardzo ważne, że on przestąpi na katolicyzm. Przez pół roku chodziliśmy na nauki przed zmianą relingi do naszego księdza proboszcza, potem miał "egzamin" z podstaw wiary i przystąpił do Komunii Św.

buuba pisze:bo ja jakos do 24 roku zycia byłam chowana pod kloszem - na noc do chłopaka - nigdy w zyciu.


To nie jest choranie pod kloszem, tylko dobre wychowanie moim zdaniem. Kiedyś się wkurzałam na rodziców, że mnie "krótko trzymają", że nie mogłam jechać na wakacje z chłopakiem (teraz mężem), histeryzowałam, że inne dziewczyny mogą razem mieszkać przed ślubem, w ogóle życie bardziej na luzie miały, nie to co ja. Wtedy tego nie zoumiałam i czułam się jak w klatce. Teraz wiem, że to było dla mnie dobre. Mój mąż nie wysiadywał u mnie po nocach, musiał o 22 już do swojego domu iść, ja miałam określone godziny powrotów do domu i nie było zmiłuj się. I dobrze, żadnej poważniejszej głupoty nie zrobiłam, bo nie chciałam sprzeciwiać się rodzicom mimo, że sie buntowałam. Dziś z perspektywy matki i rodzica wiem ,że robili to z miłości i troski o mnie i o moja przyszłość i za to i będę dziękować do końca moich dni. Czasami tylko mam żal, że może nie wszystkiego spróbowałam ... ale z drugiej strony, może to i dobrze. Pamiętam, że raz ich nie posłuchałam i bardzo ważnej sprawie ... i konsekwencje ponoszę do dziś :ico_placzek:

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

18 mar 2009, 14:38

Małgorzatka pisze:
buuba pisze:bo ja jakos do 24 roku zycia byłam chowana pod kloszem - na noc do chłopaka - nigdy w zyciu.


To nie jest choranie pod kloszem, tylko dobre wychowanie moim zdaniem


Prawda i nie prawda :)
Czasami jest tak że dziewczyny które były chowane na smyczy jak w końcu się urwały.... to tyle je widzieli. W dużej mierze zależny to od nas samych, ja nie miałam nigdy zabraniane, były określone zasady i ich miałam się trzymać. Ze swoim chłopakiem a obecnym mężem i ze znajomymi pojechałam na wakacje pod namioty gdy miałam 17 lat. Przed wyjazdem usłyszałam od mamy: pamiętaj bocian nie przynosi dzieci :) Mieli zaufanie do mnie, do nas. Jeszcze przed ślubem często nocowałam u niego i nie było z tym problemu.
Pobraliśmy się, gdy miałam 24 lata.

Awatar użytkownika
buuba
Mistrz pióra
Mistrz pióra
Posty: 428
Rejestracja: 07 mar 2009, 19:12

18 mar 2009, 16:25

Ale opcje imprez to były godz 22 w domu - czy ja wiem czy to dobre wychowanie?
Najlepsze młodzieńcze lata (gdy tylko szkołabyła) to ja o 22 w łóżku musiałam być gdy moje kolezanki się dobrze bawiły inie ma przebacz ;). Moim zdaniem moi rodzice bardzo przesadzali pod tm względem gdyż mój młodszy brat (ma teraz 19scie w grudniu) juz w wieku 17 lat chodził na całonocne imprezy.
No i ja osobiscie mam o to do nich żal, i pewnie bym nadal musiała o 22 być w domu gdybym im raz nie zrobiła wielkiej awantury. Zreszta cała rodzina sie ze mnie naśmiewała ze taka duża a o 22 w łóżku musi być.
Od tej pory zaczynaja mnie traktowac jak dorosłego człowieka.

Rozumiem opieka, ale nie przesadzajmy.

Co do innej wairy - nie ma u nas opcji by mój z prawosławnej religii (dobrze odmieniam??) przeszedł na chrześcijaństwo. Ja też niekoniecznie chce się przenieśc.
I jedno i drugie to szanuje. On pmaietakiedy ja mm świętaa ja kiedy on.
Leczjak wychowamy dzieci - na poczatek, za grzyba nie wiem.
Moja koleżanka była w podobnej sytucji (a raczej jej rodzice i ona była w chrześcijańskiej wychowana ale też chodziła do kościoła prawosławnego - by pzniej móc sobie wybrać swą wiare -a le ona została pzy chrześcijaństwie).

Awatar użytkownika
wrednafretka
Biegaczostruś na forum
Biegaczostruś na forum
Posty: 212
Rejestracja: 04 mar 2009, 12:32

18 mar 2009, 16:43

buuba, a wy mieszkacie razem?

[ Dodano: 2009-03-18, 15:46 ]
buuba pisze:do 24 roku zycia byłam chowana pod kloszem - na noc do chłopaka - nigdy w zyciu
z tego co zauważyłam, to lada moment kończysz 25 lat, czyli od nie tak dawna możesz u niego nocować. Proponuje pomieszkać razem i z własnego doświadczenia polecam przed ślubem sprawdzić jak to jest żyć z kimś pod jednym dachem, bo co innego spotykać sie i na noc wracać do rodziców, a co innego 24 na dobę być z tym kimś i z zaletami i wadami.

Awatar użytkownika
buuba
Mistrz pióra
Mistrz pióra
Posty: 428
Rejestracja: 07 mar 2009, 19:12

18 mar 2009, 18:43

jeszcze nie.

Jeszcze rodzice nie sa gotowi na to :p
a tak na serio po wakacjach chcemy spróbowac zamieszkac i teraz w maju jego rodzice wyjeżdżają do USA do jego siostry i chca bym w tym czasie z nim mieszkała i miała oko na niego ;)
Tylko jest u mnie mały problem: on z Gdanska ja z Gdyni i ja codziennie pracuje na 8:30 i bym musiała o 7. wyjeżdzac do pracy a to w tym momencie mnie przerasta. Mówił ze bedzie mnie zawoził do pracy, szkoły i odwoził ale wiadomo ze moze być różnie z tym.

A jak wynajmiemy mieszkanie to myslałam i sie nawet na to zgodził by zmaieskzac w gdyni na czas próby.

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

19 mar 2009, 00:21

Prawda i nie prawda :)


Masz rację z tym zaufaniem ,ale wiesz..czasami dzieci lubią naginać to i owo dla swoich potrzeb, więc i zaufanie można nagiąć :-D

Wogóle o jakiej próbie dziewczynki piszecie bo nie rozumiem. Jeśli kogoś kochać, to po ślubie nie przestaniesz, tak mi się zdaje.

wrednafretka pisze:a co innego 24 na dobę być z tym kimś i z zaletami i wadami.


Hm ... nie wiem, ale mi się wydaje, że z wadami po ślubie da się "walczyć" i nie trzeba jakiś specjalnych prób. Jeśli dwoje ludzi jest dojrzałych, to nie będzie miało złudzeń, że po ślubie i wspólnym zamieszkaniu pod jednym dachem dalej będzie się egoistą. Jeśli tak, to nawet próba tego nie zmieni, bo zalety i wady będą i przed ślubem i po ślubie i żaden dokument tego nie zmieni. Więc jeśli ktoś uważa, że "wypróbuje" partnera bo to mi pasuje a jak nie to won, to współczuje serio. Bo małżeństwo i partnerstwo w związku to nie tylko próba, to życie. A prawdziwa miłość przetrwa wszystko bez specjalnych zabiegów - da się dogadać, testować metodą prób i błędów. I nawet jak coś nie takl jest, to da się to ułożyć tak, że wszyscy są zadowoleni. Wiem to z własnych doświadczeń-tylko trzeba chceć.Tak sadzę.

Awatar użytkownika
buuba
Mistrz pióra
Mistrz pióra
Posty: 428
Rejestracja: 07 mar 2009, 19:12

19 mar 2009, 08:37

Małgorzatka, niby nie ma prób ale jak se okaze, że nie możemy na siebie patrzec bo tak siebie irytujemy ;)?

Kto wie, kto wie.
Na razie jesli np weekendy spędzamy razem jest nam dobrze, ale na dłuższa mete tego nikt nie wie ;)

Awatar użytkownika
wrednafretka
Biegaczostruś na forum
Biegaczostruś na forum
Posty: 212
Rejestracja: 04 mar 2009, 12:32

19 mar 2009, 09:50

buuba pisze:bym musiała o 7. wyjeżdzac do pracy a to w tym momencie mnie przerasta
a wstawanie codziennie po nieprzespanej nocy o 6 rano i dbanie o dom, meża, dziecko by cie nie przerastało? oj przemyśl to jeszcze. Dziecko to przede wszystkim odpowiedzialność obojga rodziców, ale to matka zostaje z dzieckiem cały dzień i MUSI sie nim zajmować nawet jak nie ma siły i najchetniej by poszła spać.
Małgorzatka pisze:Wogóle o jakiej próbie dziewczynki piszecie bo nie rozumiem. Jeśli kogoś kochać, to po ślubie nie przestaniesz, tak mi się zdaje.
Małgosia po pierwsze ja już dziewczynką nie jestem i swoje w życiu przeszłam. mieszkałam z facetem, który miał być tym jedynym i czar prysł po kilku miesiącach. Irytowało mnie jego lenistwo, a nie zauważyłam go pomieszkując z nim wcześniej na weekendy. To ja sprzątałam, gotowałam i wynosiłam śmieci. Sorry ale nie jestem sprzataczką. Po drugie owszem jak sie decyduje dwoje ludzi na ślub, to muszą sie kochac. Ale ile jest par, które przed ślubem nie mieszkały razem i praktycznie się nie znają. Owszem kochają sie, ale nagle kobieta zauważa, że mąż zostawia brudne skarpetki przy łóżku, a męża irytują włosy na wannie i mimo próźb i rozmów mają takie przyzwyczajenia, których druga strona nie jest w stanie zaakceptować. Wg mnie mieszkanie razem przed ślubem zmniejsza ilość rozwodów, pozwala się poznać partnerom i nauczyć razem żyć, "dotrzeć". Bo to przecież nagle dwie całkowicie różne osoby decydują siena wspólne życie pod jednym dachem, całkowicie inaczej (bardzo często) wychowane, z innymi przyzwyczajeniami.
ja jestem zadowolona z tego, że mieszkam bez ślubu bo po dwóch latach wiem, że mój narzeczony jest człowiekiem, z którym chcę spedzić reszte życia i założyć rodzinę. Poznałam go w codziennym życiu, przy codziennych obowiazkach, w zdrowiu i chorobie i wiem, że mogę na niego liczyć.

Wróć do „Przed Ciążą, czyli chcemy mieć dziecko”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość