
Ja też straciłam swoją pierwszą dzidzię, planowaną i wyczekiwaną w 9tc. Ciąża obumarła, przestała się rozwijać, miałam zabieg w szpitalu. Czułam się strasznie, nie mogłam opanować szlochania. Nie wiem co by ze mną było gdyby nie mój mąż i rodzina. Moja ginka kazała wstrzymać się ze starankami 6 pełnych cykli. Nie wyobrażałam sobie jak mogę tak długo czekać ale poczekaliśmy tyle aby mieć pewność że zrobiliśmy wszystko aby sytuacja się nie powtórzyła. Po 6 cyklach zaczeliśmy staranka i już w pierwszym kolejnym cyklu zobaczyliśmy kochane dwie kreseczki. Byliśmy szczęśliwi i przerażeni jednocześnie, ja bałam się panicznie że sytuacja się powtórzy. Przed każdą wizytą u lekarza serce waliło mi jak młot i robiło mi się niedobrze ze strachu. W 7 tc miałam beżowe plamienie i musiałam leżeć, byłam w rozpaczy bo myślałam że wszystko się powtarza. Ale plamienia przeszły po jednym dniu i już więcej się nie pojawiły. Pierwsze ruchy naszego kochanego synka poczułam już w 14 tc były bardzo delikatne, jakby łaskotanie skrzydłami motyla




Dziewczyny to że straciłyśmy nasze dzieciątka jest ogromną stratą i już zawsze będziemy o tym pamiętały, ale każda z nas będzie miała swoje upragnione maleństwo. Kobieta która straciła pierwszą ciąże ma takie same szanse jak kobieta która nigdy nie straciła dziecka.
Pozdrawiam Was gorąco i
