fasolka kochana nie wiem jak Cię pocieszyć, bo pewnie dosć masz banałów...przytulam Cie w myślach po prostu...

jesteś dzielną kobietką a dzieci tylko Ci w tym pomagają...dasz radę...i się niedługo uśmiechniesz pogodnie

tego kochana życzę Tobie i twoim bliskim, bo jak już wejdziesz pod tą górę co Ci los usypał to tylko już latwiej będzie bo z górki
u nas rewelacyjnie się wszytsko układa ostatnio

taka jakaś zadowolona i uskrzydlona chodzę. poukładało mi sie wszystko, złosci nie nękają, wyspokojniałam

wprawdzie problemów wokoło nie brakuje, ale ostatnio je zwinnie przeskakujemy

aż się obawiam, że kiedyś to posypać się musi..
no i wcozraj wracamy z basenu do domku...a tam...niepsodzianka! na Jagódkę piesek malutki czekał

haha...teściowa sobe kupiła. niby niedomowy miał być, ale już go Jaga "jojo" nazawała i taśtała wożąc we wózku, kochając miłoscią czsaem bolesną

pół wieczoru skonczyło sie na tłumaczeniu, że jak powie "chodź" do pieska to on nie zawsze zrozumie...

dotychczas miała do czynienia z kotkami tylko, i z naszym wielkim podwórkowym dobermanem (którego ona się nie boi, on jej tak

), a one mało wdzieczne były do pieszczot...
