10 lut 2011, 22:22
Lila bardzo szybko zaczęła mówić i ja osobiście uważam, że ogromny wpływ na to miał fakt, że mniej-więcej około roku życia jej ulubioną zabawką stały się książki. Uwielbiała oglądać obrazki, oczywiście najlepiej z kimś dorosłym. Ona wskazywała jakąś rzecz na rysunku, dorosły mówił co to jest. Bardzo szybko nauczyła się pytać: "Co to?" Potem na spacerze, w domu, wszędzie, niemal ciągle było tylko pokazywanie palcem i "co to?" "Co to?"... Momentami bardzo męczące, ale dzięki temu poznawała nowe słowa i próbowała je wymawiać.
Pamiętam też, że pierwszym etapem była książka z rysunkami zwierząt i uczenie się jaki odgłos wydaje dane zwierzę (np. Krowa - "Muuu", pies - "Hau hau"). I początkowo na pytanie: "Lila, co to jest?" odpowiadała nie "jrowa", tylko "Muuu". Dopiero z czasem nauczyła się, że to jest krowa, a krowa robi "Muuu".
Jest taka bardzo fajna seria książek dla maluchów. Są kwadratowe, mają grube kartki, przedmioty, zwierzęta i postacie z ilustracji są wykonane jakby z modeliny. Książki są kolorowe, atrakcyjne, obrazki są proste i ułożone tematycznie (np. Dzikie zwierzęta, Pogoda, Ubrania, Części Ciała, Instrumenty) Lila ma sporą kolekcję tych książek i poznała dzięki nim baaaaaardzo wiele słów. Mimo, że ma obecnie dużo innych książek, większych, bardziej kolorowych, to do tych prostych modelinowych obrazków wraca bardzo często.
I to nie jest tak, że nad książką z dzieckiem trzeba zawsze siedzieć. Jak już nauczy się jaki obrazek w książce jak się nazywa, to sama potem będzie brać książkę i powtarzać wyrazy - no przynajmniej Lila tak robi. Robiła tak od początku. Potrafi tak przesiedzieć "czytając" książki całkiem długi czas. Czasem mam wrażenie że wymyśliła sobie jakiegoś niewidzialnego towarzysza, bo wyraźnie komuś "opowiada" o tym co jest w książce. A może zwraca się do misiów czy klocków...? Kto ją tam wie...
Ostatnio zmieniony 10 lut 2011, 22:29 przez
Pogoda, łącznie zmieniany 1 raz.