Zastanawiam się nad tym, czy faceci są z reguły mało romantyczni czy to tylko mój małżonek tak ma. Tomek bardzo często ma dobre chęci ale czasami mu nie wychodzi. Kiedy ja chcę np. po seksiku rozmawiać, planować, przytulać się no i gadać, gadać i gadać ... on odwraca się zadkiem i popada w sen z szybkością światła. To jeszcze by uszło i winę zwalam na hormony ale kiedy mam ochotę na romantyczną kolację czy choćby tylko wieczór z lampką winka, to leży na całej długości ... Po prostu stwierdza, że jest już zmęczony i marzy o tym żeby iść spać a ja mam już humor popsuty na 2 kolejne dni! Nie powiem, czasami umie być romantyczny ale w większości niestety nie
A u Was ja tam?