Hej Kochane!!! Dzieki za porady co do Mayci.
Okazalo sie, ze to grypa zoladkowa

, dopadlo i mnie i Kube wczoraj, umieralismy wszyscy troje

.
Od piatku Maya nie jadla i nie pila, wymiotowala i miala rozwolnienie tak jak my, wczoraj kolo dwudziesej zadzwonilismy na ta linie czynna dwadziescia cztery na dobe, i co? I nic

najpierw odebrala sekretarka, przyjela zgloszenie, po godzinie zadzwonila pielegniarka mowiac, ze to bardzo niedobrze, ze Maya tyle dni nic nie je i nie pije, no gdyby bylo dobrze to bysmy nie dzwonili

, ale tez

nie pomogla bo niby jak???? Po 6 godzinach zadzwonil lekarz, ktory tez nie pomogl

PLAKAC MI SIE CHCE jak to sobie wszystko przypomne, wczoraj w nocy to juz Maya nie kontaktowala, lala sie przez rece, co jej wmusilismy wode do picia to od razu zwracala i tak w kolko, a oni nawet nie kazali do szpitala przyjechac!!! Apteki tu nie czynne

koszmar, dopiero w nocy przypomnialam sobie, ze mama w Polsce kupila nam saszetki do rozpuszczania w wodzie, elektrolity, zeby sie dziecko nie odwodnilo, podalalm po lyzeczce i od razu lepiej. Dzis juz jest ok ale dalej nie je, ale wlewam jej te elektrolity, ale dzieki bogu juz torsje i biegunka ustaly.
A ci lekarze tutaj to lepiej niech sie zajma czyms pozytecznym np sprzataniem ulic bo nic innego nie potrafia
Po raz kolejny sie utwierdzilam, ze zachorowac tu to dopiero sie zaczyna problem, jak mozna tak olac male dziecko??? Jak mozna udzielac raz medycznych przez tel??? Jak wczoraj to wszystko mamie opowiedzialam to mi nie uwierzyla!!!
Kazala nam o nic nie pytac tylko do szpitala jechac, ale jak wszyscy troje z biegunka i wymiotujacy???

Pewnie musieli bysmy tam czekac az sie ktos zlituje i nas przyjmie??? ACH szkoda gadac...
Czy tylko ja mam takie perypetie i Marta?
Jak w ciazy dostalam temp, wymiotowalam itp, to tez przez tel Kuba gadal z idiotka i co nic!!! Kazala podac paracetamol, ktory pomogl tyle co i nic.
Uciekam bo was zanudzilam na smierc.