Hejka dziewuchy mam chwilkę. Jula śpi sobie smacznie najedzona a mąż pojechał po babcie na dworzec.
Od czego zacząć. ihihihi może od tego badania czwartkowego późnym wieczorkiem co pojechałam sama samochodem do szpitala na zapis i po zbadaniu położna powiedziałam, że nic nie zapowiada porodu i, że może do 10 dni coś tam się wyjaśni. Wróciłam do domku i poszłam spać. W nocy regularnie coś tam mnie łapało i przy większych skurczach się budziła. Rano troszkę mniej to wszystko bolało i zapowiadało się, że przejdzie dopiero popołudniu tak mnie chwyciło, że nie mogłam wstać z fotela już nie mówiąc o dojściu do łazienki czy samochodu. Zadzwoniłam po koleżankę i ona mnie zawiozła. Byłam na porodówce tak przed 17, od razu w ubraniu zabrali mnie na porodówkę do jedne z sal i kazali mi się rozbierać i wkładać ich koszulę, więc im powiedziałam, że przyjechałam na zapis i tyle. A położna do mnie, że rodzę i tu nie ma mowy, że jest inaczej. Wiecie jaką miałam minę. Hehehe, nie mogłam uwierzyć. Po tym jak to usłyszałam to nie wiedziałam do kogo mam najpierw zadzwonić. Zbadali mnie okazało się, że mam rozwarcie na 4 palce i jak to określiła położna "urodzi Pani do 18, i niech Pani nie każe mężowi wsiadać w pociąg bo i tak nie zdąży". Przebiła mi pęcherz płodowy i się zaczęło. Mój mąż jak do niego zadzwoniłam i mu to powiedziałam to nie wiedział co ma odpowiedzieć. Po jakimś czasie od tych słów pani położnej skurcze zaczęły się strasznie nasilać i wydłużać, nic miłego. Na szczęście nie musiałam leżeć i mogłam sobie chodzić, a na samym końcu jak już się wydłużyły maksymalnie to sobie kucałam i powiem, że to była bardzo zbawienna pozycja. Po 4 parciach pojawiła się Julcia a na zegarku wybiła 18:20 i a położna na to, ekspresowe rodzenie, za 2 lata następny dzidziuś a i niech Pani się nie martwi ten zegarek się śpieszy"oczywiście wszystko to żarty ale nie mogłam uwierzyć, że to już i, że najbardziej za całego wydarzenia bolały mnie te skurcze. Poza tym przez te skurcze to położne się trochę nasłuchał hihih ale lepiej nie będę Wam tego powtarzać. Nie nacinali mnie, a o golenie się spytali, na lewatywę nie było już czasu. Także z całego porodu wspominam super ostatnią część i wielką ulgę jak już było po wszystkim i Julcię jak mi ją położyli zaraz po oczyszczeniu. Później dostała kroplówkę i poleżałam z Julą godzinkę na sali poporodowej a następnie przewieźli mnie na sale dla mam i dostałam Julcię już na stałe. Oczywiście karmienie i przystawianie do piersi zaczęło się już po 2 godzinkach. Walczyłyśmy dzielnie aż się we dwie nauczyłyśmy nowego zajęcia. Teraz wychodzi nam to całkiem nieźle. Tatuś dojechał na 2 w nocy do nas do szpitala i posiedział godzinkę, jeszcze tak dumnego mego M. nie widziałam. Był strasznie przejęty nową rolą, teraz jest już pewny siebie i chce przy wszystkim pomagać. Dziś obmyślił plan ubierania Julki w szpitalu do wyjścia, to położne miały z niego niezłą pociechę bo stwierdził, że czapeczkę ubierze jej na końcu i nie wziął pod uwagę tego, że Julka miła już na głowie kapturek od dresików i od kombinezonu.