hej babeczki!
Byłam u gin i mam nieciekawe wieści
do porodu jeszcze bardzo daleko! Po zaciętej wymianie zdań i fochu Pani doktor wreszcie zostałam zbadana i nic: szyjka twarda, zamknięta czyli rozwarcie równe 0 i wcale się nie skraca. W piątek mam się stawić do szpitala, bo to już termin i od tej pory jestem pod ich opieką, do lekarza już mam nie przychodzić.
I jeszcze jedna kiepska wiadomość: nie dostałam zwolnienia!
oburzające!!! Gin stwierdziła, że nie może już więcej wypisać, bo już jestem w terminie i może mi dać urlop macierzyński. Tylko jak ja mam wziąć urlop jak tu nic na poród nie wskazuje? On i tak jest krótki, a marnować go w ciąży to czysta głupota. Poszłam do lekarza rodzinnego i dostałam 10 dni na przeziębienie. Niestety 80% płatne, ale zawsze lepiej to niż marnować macierzyński. Zajęło mi to prawie cały dzień i wróciłam do domu ledwo żywa, padłam jak kłoda i dopiero wstałam, ale coś czuję, że znów oczka mi się lepią
[ Dodano: 2007-10-31, 21:47 ]Marzenus, śliczny komplecik! Moja mam robi dla Kubusia podobny (oczywiście bez sukieneczki) jak już wreszcie skończy to się pochwalę.
Iwonka, ja nie mam tego problemu, bo u nas w szpitalu nie ma anestezjologa na oddziale. Można się z nim co najwyżej prywatnie umówić, a to kosztuje 500 zł, ale to i tak lepiej niż w Warszawie gdzie za znieczulenie płaci się 1000zł. Fajna różnica: u was trzeba się zgodzić, a u nas zapłacić!!