magdzinka tylko się nie przemęczaj
a u mnie w pracy wzgledna cisza...tzn. od 15.oo

od kiedy jestem sama to mam wszytsko bardziej zorganizowane i paradokslanie więcje czasu niż wcześniej. chociaz jeszcze sezon urlopwy trwa...we wrześniu sie zacznie
wczoraj byłam na kontroli u mojego ginekologa. zapisana na 17.20, weszłam o...20.40!!!

zdążyłam pojechac do domu, położyłam Mała spać, skoczyłam na zakupy i jeszcze była kobetka przede mną...
ale wyszłam z usmiechem

mam rewelacyjnego ginekologa

sposób w jaki ze mną rozmawiał o stracie, o tym co sie ze mna działo, jak tłumaczył, jak pocieszał, jak merytorycznie wyłożył (nawet wykresy mi rysował!) super

w kazdym razie fizycznie jestem w idealnym stanie, pół roku mam sie wstrzymać, a potem przyjśc i zaplanowac, jesli zechcę

jednak wcześniej niż za rok, półtora nie pomyślę nawet...jakos tak...nie teraz. No i na plastry tym razem sie zdecydowałam, bo u mnie pigułki nie zdają egzaminu - wciąż zapominam..
heh...jeszcze pół godzinki i myk po Jagę, do domku...super
