Awatar użytkownika
misia85
maniakogadacz
maniakogadacz
Posty: 390
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:52

17 mar 2008, 11:25

cześć!!!
Gie, kochana weszłam zobaczyć co u Ciebie słychać i widzę że Ty już w połowie jesteś :ico_szoking: , jak ten czas szybko leci, a zdjęcia maleństwa prześliczne, wspaniała pamiątka :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
Gie
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 6179
Rejestracja: 07 mar 2007, 14:52

19 mar 2008, 08:43

Dzień doberek :)

MISIU - dzięki bardzo, że o mnie pamietasz i się interesujesz :) A jak twój mały?? Widzę na zdjęciach, że kwitnąco :)

ZIRCA - w sumie, to nie wiem czemu nie umieściłam fotki na UM... :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem:

za to umieszczam te w sukience sprzed kilku dni :)

Obrazek

Obrazek

Chciałam Wam napisać, że dzisiaj o 15:30 mam kolejne usg (tym razem w swoim szpitalu), więc trzymajcie kciuki, żeby dzidziuś dzisiaj się pokazał :)
Od zeszłego tygodnia czuje już prawdziwe ruchy - takie pchnięcia ze środka - cudowne uczucie :)

całuję Was wszystkie :)

Awatar użytkownika
Pati85
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5910
Rejestracja: 08 mar 2007, 18:05

19 mar 2008, 10:57

Gie no to super, trzymam kciuki zeby dzidzia pokazala mamusi co ma miedzy nozkami :-D

Awatar użytkownika
sensibel
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1384
Rejestracja: 16 mar 2007, 11:01

19 mar 2008, 16:13

Gie, lasencja z Ciebie :ico_szoking: no no no :ico_brawa_01: :-)

my tez po świętach mamy USG ale coś czuję, ze dzidziuś już coś zakombinuje zebysmy nie wiedzieli jaką ma płeć :-)

A ja zakonczyłam rekonwalescencję po grypie żołądkowej.... :ico_noniewiem: myslałam, ze się wykonczę. Na szczęscie wreszcie przeprowadziłam się z łazienki do reszty mieszkania, przez chwilę myślałam, ze utkwiłam tam na zawsze :-D

Awatar użytkownika
Gie
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 6179
Rejestracja: 07 mar 2007, 14:52

20 mar 2008, 08:59

Cześć laski :)

co do wczorajszego usg... wkleję Wam post, który napisałam na Upragnionym maleństwie, bo sporo tego jest, nie gniewajcie się:

No więc tak - generalnie wczoraj nie było miło - weszliśmy z Panem do gabinetu (nie będe już opisywała jak nas odsyłali z Izby przyjęć prosto do pokoju, gdzie robią usg i z powrotem i tak w kółko...), to pani dr (dosyć młoda, może troszkę po 30-tce) pyta chłopaka-studenta, czy ma ochotę mnie "pomierzyć..." On mówi, że bardzo chętnie, kładę się na tej leżance, odsłaniam brzuchol, mój Pan siada obok na stołeczku, student smaruje mi brzuch cieplutkim żelikiem i przykłada sondę... Monitor oczywiście nie jest odwrócony w moją stronę, bo i po co, nie...??
Student nas bada, ja nic nie widzę, a do tego nie mówi słowa!!!! Pan robi do mnie jakieś dziwne miny, studencik bawi się tym sprzętem, co chwila słyszę serduszko maluszka..., a On się nic nie odzywa... Pani dr siedzi w tym czasie przy biurku, wklepuje coś w komputer i co chwila coś mówi do studenta, żeby to sprawdził, tamto... No i generalnie ta pani dr wydawała się miła i fachowa... Studencik tak się nami "bawił" bez słowa ok. 10-15 minut, miałam takiego wkurwa, że głowa mała, ale mówię, dobra - może lepiej niech on mi nic nie mówi, bo może nie wszystko jeszcze wie - oby ta pani dr w końcu do nas podeszła...
No i podeszła w końcu, jak przejęła tą sondę po studenciku, to mało się z bólu nie zesrałam, bo tak mocno mi ją przyciskała do brzucha, że czułam ją prawie na kręgosłupie!!! Najgorzej było jak jeżdziła mi nia po pępku, miałam ochotę krzyczeć!!!
Niestety nie wpadła na to, żeby odwrócić monitor w moją stronę, żebym widziaął cokolwiek, więc taka byłam wkurzona, że miałam ochotę nakopać im obojgu do tyłka!! Poza tym - pani dr ciągle sobie coś gadała pod nosem, broń Boże nie do nas, tylko oczywiście do studencika, bo przecież to chyba nie my jesteśmy głównymi zainteresowanymi
Widze, że Pan wkur**y, ja tak samo, próbuję się wsłuchać w to, co ta lekarka mówi, słyszę co trzecie słowo, i tak nic nie rozumiem, masakra!!!!
Potem pani dr każe mi się położyć na lewym boku, bada, potem na wznak, potem na prawym boku, potem znowu na lewym, nie oddychać, coś mówi do studenta, że dziecko ma czkawkę, potem znowu oddychać, potem znowu na prawy bok i tak setki razy, myślałam, że jajko zniosę, nagimnastykowałam się ze wsze czasy!!!
Brzuch mnie tak bolał, że myślałam, że się popłaczę, i z tej złości, i z bólu, no i w ogóle ze wszystkiego...
I nagle, jakby tego było mało - słyszę jak pani dr coś mówi tym swoim słabiutkim głosiekiem pod nosem, że coś jej się tu nei podoba, coś jest powiększone, cmoka z dezaprobatą, a do nas NIC!!!!!!!!!!
Więc ja już na maksa wkur**na i pytam się, czy coś dzisiaj od niej usłyszymy i czy coś jest nie tak...
Ona znowu tym fachowym słownictwem, generalnie zamysł, że lewa nerka jest nieco powiększona, czy coś tam takiego i że jak ktoś mnie będzie badał znowu za jakiś czas (ok. 30 tc), to żeby zwrócił na te nerki szczególną uwagę... I się zamknęła...
Więc ja już zawał na miejscu, nastraszyła mnie, nic nie wytłumaczyła, tragedia!!!
Widze, że juz się przymierza, żeby zakończyć badanie, więc pytam już zła na maksa i z ironią w głosie: "Przepraszam, czy ja będę miała szansę zobaczyć dzisiaj COKOLWIEK??" No to ona łaskawie odwróciła monitor w moją stronę, i mi tłumaczy, tu jest głowka, tu rączka, tu coś tam - jakbym pierwszy raz widziała swoje dziecko!!! zamiast pokazywać nam na bieżąco podczas badania wszystko to, co pokazywała studentowi, to ona mi głowkę pokazuje, debilka!!! No to ja już oczywiście nie w głowie miałam pytania czy chłopiec czy dziewczynka, bo już mnie to nic nie obchodziło, więc zaczęłam wypytywać o te nerki - no to ona mówi, że to nic groźnego, że może się jeszcze okaże, że to pomyłka, że tylko trzeba obserwować, że i tak w ciąży się z tym nic nie robi, no i piardu, piardu, niby nic, ale oczywiście nas wystraszyła i do tej pory nie wiem czy się bać, czy nie... chociaż trudno w tej sytuacji o tym nie myśleć...

No i mój pan na koniec tylko zapytał czy widać płeć, a ta pani dr zaczęła się śmiać, coś wzdychać i mówi: "nooo tak, jeszcze czy to chłopiec czy dziewczynka..., zapomniałam..."

Ja już chciałam tylko stamtąd wyjść, wszystko mnie bolało i marzyłam tylko o łóżku i o tym, żeby to głupie babsko się myliło co do tych nerek...

No to ona znowu wierci tą sondą, znowu każe mi się kłaść na boku, no i mówi, że dziecko jest źle ułożone, a poza tym ma złączone nózki, więc raczej ciężko...

No, ale pogimnastykowała się trochę i zaglądając, jakby "od dołu" zrobiła nam zbliżenie na okolice krocza i mói razem z tym studentem równocześnie, że raczej dziewczynka, bo nic tam między nóżkami nie widać... Powiedziała, że na 80% córcia...
szczerze mówiąc, nic mnie to wtedy nie obchodziło i jakoś mnie to nie ucieszyło specjalnie... myślałam tylko o tych nerkach i o wyjściu stamtąd...

Wyniki mają byc do odbioru już dzisiaj, ale ja pewnie i tak się z nich nic nie dowiem, więc nawet nie jadę ich odebrać, tylko jak pojadę na wizytę do swojej gin 1 kwietnia, to wtedy po nie pójdę.

Wyszliśmy stamtąd, byłam zła jak osa, wyciągnęłam z torby opis poprzedniego badania sprzed 2 tygodni (tego prywatnego usg), żeby sprawdzić czy coś tam jest o tych nerkach - no i jest - "nerki płodu o prawidłowej echogeniczności i położeniu z nieposzerzonymi miedniczkami" - więc nie wiem czy teraz się miedniczki poszerzyły (jeśli w ogóle chodzi o miedniczki, bo tego tez nie wiem...), czy prywatnie gin czegoś nie zauważył, czy pani dr się coś pomyliło...

Eeehh, generalnie - nie wspominam wizyty miło i na szczęscie nie mam już w szpitalu żadnego usg, więc jeśli w ogóle wytrzymam do 30 tc z tym niepokojem, to pójdę na usg prywatnie, zapłacę kasę, ale przynajmniej nikt nie będzie mnie tak traktował... Lekarz jest cudowny, wszystko pokazuje na monitorze, tłumaczy, podaje normy, mówi głośno i wyraźnie, ja nie musze zadawać żadnych pytań... A do tego mam przed sobą wiszący na ścianie tv plazmowy i nie muszę się prosić, żeby cokolwiek zobaczyć i skręcić sobie karku, żeby zapuścic żurawia do monitora lekarza!!!!!!!!!!!

No, tak więc tyle, generalnie tylko strachu się najadłam, ryczeć mi się chciało, cieszę się baaardzo z córeczki, ale nie chce się nastawiać też na tę płeć, bo może ta pani dr ze studencikiem się pomyliła...

Awatar użytkownika
szkrab
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1382
Rejestracja: 21 mar 2007, 16:23

20 mar 2008, 10:50

Gie ja to bym chyba udusila ta lekarke tam na miejscu albo pojezdzila jej ta sada po brzuchu!!!!!!!
No ale coz zdarzaja sie lekarze i lekarze.

Awatar użytkownika
sensibel
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1384
Rejestracja: 16 mar 2007, 11:01

20 mar 2008, 11:49

Gie, niestety w niektórych szpitalach podchodzą NIECO rutynowo do pacjentek delikatnie to ujmując. Dowiedz się czy przy porodzie też tak lekceważą...bo aż strach pomyśleć co człowieka czeka :553:
A tę lekarkę razem z tym studenciną to bym od razu :502: :500: tak żeby mokra plama została :501: :-D

Najwazniejsze że ostatecznie wszystko w porządku, a z tymi nerkami to napewno pomyliła, nie ma sie co martwic :ico_pocieszyciel:

Lecę trochę sprzatac, bo dziś wyjątkowo dobrze się czuję. Pozdrawiam :ico_buziaczki_big:

Awatar użytkownika
misia85
maniakogadacz
maniakogadacz
Posty: 390
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:52

20 mar 2008, 13:24

Cześć dziewczyny!!!

Jak tam samopoczucia???

Gie jak mogłabym o Tobie zapomnieć??? Stałaś mi się bliska jak pisałam jeszcze na UM, więc teraz zaglądam co tam u Ciebie. Brzusio super!!! :ico_brawa_01:
Wiesz co ja jak byłam na usg w szpitalu, to też badał mnie jakiś student, monitor miał odwrócony w swoim kierunku, gadał do babki o jakich dziwnych rzeczach, a ja tam leżałam jak jakiś manekin na którym można sobie poćwiczyć, ja się go pytam czy wszystko ok, a on krótko: tak i dalej gada z ta babą, później mi się spytał czy chce znać płeć i tyle wiedziałam z usg. Strasznie się wkurzyłam, ale tak to już jest w szpitalach, po prostu masówka.

A mój Dawidek rośnie jak na drożdżach, zaraz będzie miał 2 miesiące, jak ten czas ucieka...
Jest kochaniutki, ale męczymy się teraz z brzuszkiem i tak mi go żal jak płacze i się zwija z bólu :ico_placzek: :ico_placzek:
Pozdrawiam :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big:

Awatar użytkownika
micia26
Częstowpadacz na plotki
Częstowpadacz na plotki
Posty: 109
Rejestracja: 12 paź 2007, 12:41

20 mar 2008, 14:14

Witaj Gie

Współczuje tego co pszeszłaś na usg. Ja w 12t miałam usg w szpitalu i było podobnie jak uciebie może troche mniej drastycznie.
Lekarz powiedział że najpierw zbada dzidzie a dopiero później mi ją pokarze i nic nie mówiąc badał ją około 10-15min. Mój mąż od początku wszystko widział i się uśmiechał a mi było troche przykro i nie wiedziałm co się dzieje. Po 15 min lekarz powiedział wszystko wporządku i koniec tylko tyle. Potem pokazał mi na monitorze dzidzie policzył palce u rąk i nóg i dziękuje trwało to 3 minuty. Dał nam 3 zdjęcia i od tamtej pory nie widziałm mojej dzidzi :ico_placzek: Po badaniu tez bolał mnie brzuch.

Szczerze mówiąc najbardziej zależało mi na tym aby lekarz dobrze ją zbadał ale nie myślałąm że ni będę mogła patrzeć na monitor też mnie to zirytowało. No zóż chyba lepiej iśc prywatnie i zapłacić kase ale nie wiem po co płacimy podatki w tym kraju?

Awatar użytkownika
sensibel
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1384
Rejestracja: 16 mar 2007, 11:01

24 mar 2008, 11:34

Witajcie :-)
Jak swiąteczne nastroje? Apetyt dopisuje? Ja wciaż tylko jem i jem! :ico_szoking: Śledziki wchodzą najlepiej :-D

Apropos tych USG w szpitalach... może poprostu powinno sie mówić wprost na żywo co nam się nie podoba, to może kiedyś wkoncu zaczną podchodzić poważniej do ciężarnych. Jakby tak wygarnąć takiej lekarce albo studentowi... :-D Ja swojego lekarza poprostu zapytałam czy może bardziej odwrócić monitor i wszystko mi pokazać, bo mnie to interesuje, i tyle. Od tamtej pory wszystko ze szczegółami mi pokazuje :-)

Pozdrawiamy i życzymy Wesołych Świąt :-)

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Amazon [Bot], Semrush [Bot] i 1 gość