Motylek22, co Ty jaki przeterminowany ;-D Przecież wiesz, że Ty jesteś NASZA LISTOPADOWA MAMUSIA i już
Kasiu, u nas z chodzeniem też niekoniecznie, tzn chodzi sobie sam przy meblach, ładnie sobie radzi jak się go prowadza za jedną i dwie rączki, ale puścić się boi, ja nie nalegam i nie zmuszam bo po co, będzie chciał to sam sobie pójdzie i tyle, obstawiam że zrobi nam prezent na Boże Narodzenie
a co do pracy przy roczku ,to było by sporo, gdyby nie ama i siostra, bardzo mi pomogły, bo ja sama z Jasiem to i tak nie wiele bym mogła zrobić, tak się ostatnio do mnie przywiązał, że non stop wisi mi u nogi..
Sam roczek był bardzo udany, tylko szkoda że dopiero po tym jak pojechali teściowie i szwagierka z męzem, o ich przyjeździe dowiedziałam się we wtorek po południu, więc troche mnie trafiło, bo mieliśmy już poplanowane wszystko gości policzonych, jedzenia tyle żeby starczyło ( nie liczyłam dodatkowych 7 osób) po za tym, gdybym wiedziała, eże będą to musiałabym wynająć jakąś małą sale, bo zmieścić w domu 30 osób. to wyzwanie..
Siedzieli jak na skazaniu, teściowa ani razu nie wzieła Jasia na ręce, teść troche z nim pochodził, ale po 5 minutach stwierdził, że bolą go plecy i nie ma siły, a ja biegałam między górą i parterem domu, bo z jednej strony musiałam "zabawiać" gości z drugiej była jeszcze masa szykowania u rodziców na przyjęcie Jasiowe.
O 15 miała się zacząć cała impreze,a o 14 teściowei stwierdzili, że już muszą jechać, Piotrek przytrzymał ich do 15, musiałam obudzić dziecko, żeby zdmuchnął świeczke, a usnął mniej więcej godzine wcześniej, więc obudził się wściekly, niedospany i później juz do wieczora nieschodził mi z rąk.. Całe szczęście kuzynki się nim troche zajeły, jedna zabrała go na spacer, druga później troche z nim pochodziła i było w miare, koło 29 jak trzeba by b yło iść spać Jasiek rozbawił się w najlepsze i wojował jeszcze do 21.
Same widzicie, amosfera była drętwa, dopiero jak pojechali zrobiło się normalnie. Zastanawiam się tylko po co w ogóle przyjeżdzali, bo jechać 330km i siedzieć z fochem to mi by się nie chciało, a po za tym nie jechali do nas tylko do dziecka i myśle, że nawet jeśli nas mają głęboko w poważaniu, to dziecko nie powinno o tym wiedzieć.. A wyglądało mniej więcej tak.. kuba ich pierwszy wnuk cały czas siedział ubabci na kolanach (ewentualnie udziadka) i powtarzał to moja babcia mój dziadek, kupili mio to i tato, w piątek po przedszkolu jade do nich na wekend i będziemy sie z dziadkiem bawić a z babcią pójde na spacer, normalnie nóż by się mi w kieszeni otowrzył gdybym miała..
cieze się tylko ze dla rodziny z nojej strony jaś jest w pewnym sensie "oczkiem w głowie" (myślle o ciotkach i wujkach i kuzynostwie0 więc nie ma tego złego co by nie wyszło na lepsze
[ Dodano: 2009-11-12, 10:22 ]
torcik Jasia
wybrałem kasorke :-DD później długopis i różaniec
dmucham świeczke