04 paź 2010, 22:58
No rzeczywiście aktywnie spędziłaś Anitko tydzień. Moja Amisia skarży się na pieczenie w kroku i do tego jeszcze siedzi niespokojnie. Jutro zbiorę mocz na badanie i spróbuję zebrać kał. Boję się, że przywlekła z przedszkola jakieś owsiki czy coś. Musze pójść od lekarza i poprosić o coś na robaki.
Wisieńko poradzisz sobie. Fakt, że bycie kierownikiem to nie jest prosta sprawa. Przynajmniej mnie się tak wydaje. Pamiętaj, że jeśli im nie będziesz zwracać uwagi teraz, to trudniej Ci będzie później. Przyzwyczają się do tego, że nic nie mówisz i że robisz za nich. Efekt, kiedy naprawdę będziesz miała dosyć i wybuchniesz, a prędzej czy później tak się stanie, będą patrzeć na Ciebie jak na czubka i z prawdziwym zdumieniem pytać, o co Ci chodzi. A potem pretensją, że należało powiedzieć wcześniej. W końcu to praca i nie podchodź personalnie.
Apropos dobrego humoru, to mi przeszedł po weekendzie u teściów. Mój M to ma normalnie dwie osobowości. Zamiast pokłócić się z matką, kiedy coś mu nie gra, to zachowuje się dziwnie i w efekcie tak mnie wkurzał, że miałam go serdecznie dosyć. Efekt kłótnia non stop i do tego wróciłam tak zmęczona, że czułam jakby mnie walec przejechał. Oczywiście tylko pojechaliśmy do moich rodziców, to nie ta sama osoba, do rany przyłóż.
A u swoich zarzucił mi, że wydaję zbyt dużo pieniędzy, więc dzisiaj ostentacyjnie zrobiłam mu zakupy, kupując najtańsze produkty. Stwierdził, że tego się nie da jeść, ani pić. A ja, że wydaję pieniądze, tak jak on sobie życzył. Oczywiście wcale nie robię tego złośliwie, tylko przemyślałam sobie jego sugestie i wzięłam do serca. Technika judo: ty mnie ciągniesz, ja cię pcham, ty mnie pchasz, a ja ciągnę.
A aikido fajne jest. Co prawda mam nadal kłopot z fikołkami, za to bardzo mnie chwalą, za rozciągania itd. Fajni ludzie też tam chodzą. Ciężko się zebrać, żeby pójść, ale jak już idę, to wracając, jestem naprawdę przeszczęśliwa.
A w sobotę impreza w zamku Książ. Musze zmusić mojego M do przypomnienia sobie kroków tańca.