elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

30 sty 2011, 15:11

ja towarzyszyłam mojej siostrze przy porodzie, oczywiście wbrew wszystkim, którzy uważali, ze przez to nie bedę chciała mieć dzieci, nie rozumiem po dziś teej opini :-D jak wena mnie najdzie to opiszę jak wyglądało to z mojego punktu widzenia, ale przezycie niesamowite:)
a mój mąż jak opowiada nasz poród to boki zrywam czasem z jego opisów!!

Awatar użytkownika
martaraz
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3604
Rejestracja: 05 lut 2010, 23:35

31 sty 2011, 15:58

Hej

To ja opiszę i swój drugi poród. Chodziłam sobie z dużym brzuchem, było już po terminie. W czwartek w dzień terminu poszłam do gina, ten, mi mówi że rozwarcie na 1 cm, ale u wieloródki macica nie przygotowywuję się dużo wcześniej tylko przed samym porodem, ale i tak załamka bo nie wiadomo kiedy się zacznie. Dał mi jeszcze skierowanie na badania mocz i przeciwciała. W piątek nie chciało mi się robić tych badani więc w poniedziałek rano zawiozłam córę do szkoły i pojechałam na badania. Myślę sobie tak - jak dziś urodzę to się wnerwię bo 46 zł na badania wydałam. Przyjechałam do domu, czekała już na mnie koleżanka. Kupiła wielkie jagodzianki do kawy, zjadłam ją oczywiście. Poszłam do kibelka a tam coś mi się sączy. Mówię do niej może byś mnie zawiozła do szpitala bo dziś dyżuruje mój gin. Niech mnie zbada i zobaczy. Ona do mnie ty bierz już torbę bo na pewno Cię nie wypuszczą. I tak zrobiłam. Wjechałyśmy na odział aby lekarza poszukać, a położna szła i pyta się co się dzieje, ja jej mówię że chyba wody mi się sączą. Ona chciała wkładkę zobaczyć mówię, że nie mam bo w domu braki, jakby nie patrzył 9 miesięcy nie były mi potrzebne. Kazała mi sie na oddział przyjąć, ale akurat zadzwonił gin i ona mówi, że jest taka i taka pacjętka, powiedział, że mnie zbada. Zbadał mnie i mówi że się sączą, położna do niego panie doktorze trzeba większą dziurkę zrobić tej pani, a ja mówię że nie wiem co pan mąż na tą większą dziurkę powie, aż położna zaczęła się strasznie śmiać. Wyjęli sprzęty światełka i chcieli mi przebić pęcherz płodowy, ale się nie udało bo główka malutkiej strasznie napierała. Lekarz mówi do mnie przyjmuj się na odział. Więc poszłam i na izbie przyjęć jak już koszulę założyłam to wody zaczęły mi chlustać. To ja telefon do męża że rodzę niech się śpieszy, a on w innym mieście pracuje, krzyczy do mnie nic nie słyszę nic nie słyszę. O jak mnie wnerwił. Pojechałam na górę od razu na porodówkę. Położna podłączyła mi KTG skurcze miałam co 5 min. Zrobiła mi lewatywę jak już brałam po niej prysznic to skurcze miałam co 1 min. Na porodówce znów tel od męża że jak dojść do mnie. Mówię mu że ja po niego już nie wyjdę niech się kogoś dopyta. Mówiłam mu tylko z windy jak wyjdziesz to w lewo, potem w lewo, prawo i prawo ale nie wiem czy coś zrozumiał :ico_noniewiem: Salowe sobie weszły i podziwiały jak super firanki są powieszone. Myślę sobie ki kot, ja tu mocne skurcze mam a one sobie włażą i robią co chcą. Mąż w końcu dotarł. Był przy moich 2 skurczach trzeci był party no i położna położyła mnie już na łóżku i kazała przeć. Myślę sobie o k..... jak to boli, w mordę ja nie rodzę.... ale zaraz sobie uświadomiłam, że tylko sprawę przedłużam więc się zebrałam w sobie i po 5 min. Hania już była na świecie :-D Taka cieplutka i mięciutka, kochana moja. Mąż przeciął pępowinę. Był aż blady :-D i strasznie zachwycony córeczką. Cały poród trwał 2.50 min. Najgorsze było szycie. Sama popękałam, dwa znieczulenia nic nie pomogły. Przy szyciu się darłam, przy rodzeniu wcale. Podczas całego szycia miałam małą na rękach, położna kazał mi ją trzymać jak mówię do męża potrzymaj ją to ona , że nie. Chodziło jej o to że jak mam ją na rękach to się nie wirgam i dam się zszyć. Cwana bestia z tej kobitki, gdyby nie to to bym chyba zacisnęła nogi.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2011, 00:24 przez martaraz, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
markotka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5514
Rejestracja: 17 mar 2009, 15:45

31 sty 2011, 16:08

super, że tak szybko poszło :ico_brawa_01: świetny opis :-D tylko takie proszę tu zamieszczać, bo inaczej nie pójdę rodzić :ico_haha_01:

Awatar użytkownika
martaraz
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3604
Rejestracja: 05 lut 2010, 23:35

01 lut 2011, 00:27

markotka, dasz radę kobietko, przecież my stworzone do tego jesteśmy. Poród to jest takie przeżycie, które pamięta się do końca swych dni :-D Cudownie jest zobaczyć istotkę na którą czekało się 9 miesięcy, zastanawiało się jak będzie wyglądać, które nas bombardowało kopniakami od środka. To po prostu jest cud narodzin :-D

mal
Wodzu
Wodzu
Posty: 17507
Rejestracja: 06 mar 2007, 13:33

01 lut 2011, 11:57

Chodziło jej o to że jak mam ją na rękach to się nie wirgam i dam się zszyć
.tak to mjakby mniej boli gdy przytulasz dziecko nie myślisz o tym co się na "dole" dzieje :ico_haha_01:

Awatar użytkownika
markotka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5514
Rejestracja: 17 mar 2009, 15:45

01 lut 2011, 12:24

martaraz, teraz to już nie mam innego wyjścia :ico_haha_01: muszę iść i już :ico_oczko: najgorsze, że mój mąż wycofał się z porodu rodzinnego :ico_placzek:

askra
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2648
Rejestracja: 22 paź 2010, 19:12

01 lut 2011, 15:16

markotka, to super! mniejsza trauma dla niego! nie zmuszaj go..niktorzy po prostu nie mogą...

Murchinson
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3534
Rejestracja: 23 wrz 2010, 15:08

01 lut 2011, 18:56

martaraz fajny opis :ico_haha_01:
Markotka może jeszcze się namyśli, do czerwca ma trochę czasu.

NICOLA_1985

01 lut 2011, 18:56

mój mąż wycofał się z porodu rodzinnego
faceci są po prostu świetni.... :ico_oczko: szkoda, że nie są tacy wrażliwi jak trzeba spłodzic dziecko i się wtedy nie wycofują.... :ico_oczko: jak nie trzeba to cwaniacy a jak trzeba to cykory :ico_oczko: ciekawe co ma powiedziec kobieta która rodzi .. że my nie mamy wyboru "wycofac się czy zostac na sali porodowej??" :-) ja akurat miałam dwa cc ale powiedziałam mojemu S. że jeśli bym rodziła SN to on nie ma wyboru i będzie rodzic ze mną :-) nawet nie śmiał zaprotestowac :-)

Awatar użytkownika
markotka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5514
Rejestracja: 17 mar 2009, 15:45

01 lut 2011, 22:26

Mój mąż początkowo chciał, sam z własnej inicjatywy, ja nie naciskałam. Ale ostatnio mi powiedział, że chyba nie da rady i im bliżej porodu, tym bardziej się boi. Mówi, że będzie się za bardzo denerwował stojąc obok i nie mogąc nic zrobić, a poza tym boi się, że pielęgniarki będą musiały zajmować się nim a nie mną.Mąż to kawał chłopa, jak to się mówi, 190cm wzrostu, 115kg wagi, ale mdleje przy pobieraniu krwi :ico_oczko: Nie chcę go zmuszać i nie będę namawiać, ale nie ukrywam, że jest mi przykro, że w tak ważnej chwili nie będzie przy mnie nikogo bliskiego i będę zdana na łaskę obcych ludzi :ico_noniewiem:

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Sherriwette, TonieAnend i 1 gość