@gniecha
Obywatel Tik-taka
Obywatel Tik-taka
Posty: 900
Rejestracja: 28 paź 2010, 20:09

12 lut 2011, 09:57

Kamcia, myślę pozytywnie nawet się nie boję ni stresuję .karmelka, Ojej to też miałaś stresa przy porodzie no ,ale tak jak mówiłam dobrze ,że się wszystko szczęśliwie zakończyło.

Awatar użytkownika
inia1985
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3491
Rejestracja: 14 sie 2009, 15:28

12 lut 2011, 12:01

To i ja podzielę się wrażeniami z porodu, w prawdzie trochę archiwalne (19.12.2009), ale mnie się wydaje, jakby to było wczoraj :ico_oczko:

18 grudnia przed 7 rano obudziło mnie odejście wód płodowych. Nie było to jakieś powalające chluśnięcie, ale troszkę zalałam podłogę i łóżko zanim się zgramoliłam :ico_oczko: jak się ogarnęłam trochę, to zadzwoniłam na porodówkę i położna poleciła przyjechać do szpitala, ale bez jakiegoś większego pośpiechu i obserwować swój organizm. Jak jeszcze byłam w domu, to miałam jakieś tam lekkie skurcze, ale nieregularne. W końcu z tej niecierpliwości pogoniłam męża żeby mnie zawiózł do szpitala, bo sam musiał jechać do pracy. No i tam się zaczęło... Już na izbie przyjęć miałam ochotę się cofnąć, jakaś taka nieprzyjemna baba tam była, od razu ochrzan dostałam za to, że torbę w aucie zostawiłam, później też była taka opryskliwa, jakby była tam za karę... trwało to wszystko strasznie długo, bo w szpitalu byliśmy już o 11-tej, a na porodówce byłam dopiero o 15-tej. Zrobili mi KTG i USG (wg niego Niuńka ważyła 3700, a jej kość udowa nie mieściła się w kadrze ;-) ). No i leżałam na sali przedporodowej z taką dziewczyną, która męczyła się już od poprzedniego wieczoru (a tak samo jak u mnie, odeszły jej najpierw wody płodowe). Tak na nią patrzyłam, jak się z bólu wiła i błagała o środki przeciwbólowe. Pierwsza myśl, że chyba trochę przesadza ;-) O 17-tej u mnie się pojawiły od razu regularne skurcze, co 3 minuty, później 4-5 min. To była jakaś masakra, ale dawałam jakoś radę i w ciszy i spokoju czekałam na rozwój wydarzeń ;-) zbadali mnie w międzyczasie i miałam już rozwarcie na 4,5 cm, ale położna powiedziała, że przede mną jeszcze długa droga. Ona się upierała, że urodzę dopiero w sobotę popołudniu, a ja jej mówiłam, że w nocy, więc się założyłyśmy o sernik ;-) tak koło 23 zauważyłam, że mam śluz podbarwiony na zielono... więc od razu poszłam do położnej, a ona na to, że to normalne i żebym nie przesadzała, bo do porodu jeszcze daleko. Zaufałam jej i poszłam na salę dalej się męczyć. Około 1 miałam wrażenie, że zaczęły mi się parte skurcze, a znów położna powiedziała (bez badania, że to niemożliwe). Po tym wzięli na badanie moją sąsiadkę i jeszcze taką jedną dziewczynę i okazało się, że mają już 6 cm rozwarcia i wzięli je na ta właściwa porodówkę. Ja już miałam serdecznie dość tych skurczy i wręcz zażądałam badania. Położna pokręciła nosem, ale wzięła mnie. Podczas badania w jej oczach widzę przerażenie... mówi, że już wód nie ma w ogóle i rozwarcie na 8,5 cm. I do mnie z pretensjami, dlaczego nie powiedziałam, że to zielone wody mi odchodzą (to była ta sama, której zgłosiłam ten zielony śluz ). No to jej powiedziałam, że to jest jej zadaniem sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, że rodzę pierwszy raz i nie muszę wszystkiego wiedzieć... Od razu wzięła mnie inna położna na porodówkę, nawet mi się spakować nie kazała, bo już nie było czasu. Szybko (między bólami) zadzwoniłam po męża (to było koło 3:20). Mąż przyjechał dosłownie na ostatnie 10 min. A nie zdążyłby w ogóle, gdyby nie to, że trochę powstrzymywałam parcie (oczywiście pod kontrolą położnej), choć było to nie lada wyzwaniem. No i o 4:05 wyskoczyła moja Niuńka. To było cudowne :-) Rafał też był w siódmym niebie, nawet przeciął pępowinę, mimo, że zarzekał się, że tego nie zrobi. Na szczęście, mimo olewacyjnego podejścia, udało się urodzić zdrową i silną dziewczynkę. Później jeszcze ta położna od zielonych wód przyszła do mnie i się przede mną tłumaczyła. Normalnie szok. A żeby było śmieszniej, to te 2 dziewczyny, które wzięli na porodówkę przede mną, urodziły po mnie... Po wszystkim czułam się jakbym mogła góry przenosić, energia mnie rozpierała, ale jak wstałam z łóżka zakręciło mi się w głowie, także to uczucie chyba napędzone przez szczęście, że mamy zdrową śliczną i dużą dziewczynkę. Wiki ważyła 3950g i mierzyła 55, dostała 10/10pkt :-D Ogólnie miło wspominam poród, choć oczywiście mam zastrzeżenia do opieki.
Mogę też powiedzieć, że najgorszy jest pierwszy etap rozwierania szyjki, ale do przeżycia, sam poród i parcie, to pikuś :-)

Awatar użytkownika
markotka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5514
Rejestracja: 17 mar 2009, 15:45

12 lut 2011, 20:08

inia1985 widzę, że jednak pozytywnie wspominasz poród :ico_brawa_01:

@gniacha myślałam, że w szpitalu tuż przed porodem robią jeszcze usg :ico_noniewiem:

karmelka
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2122
Rejestracja: 05 lip 2009, 11:01

12 lut 2011, 21:59

inia1985, super opis i najważniejsze,ze dobrze sie skończyło.Problem jest w tym,że często sie kobiety nie słucha w szpitalu,a to my rodzimy,a nie położna i jak się daje sygna,ze coś jest nie tak to ona ma obowiązek to sprawdzić.

Awatar użytkownika
inia1985
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3491
Rejestracja: 14 sie 2009, 15:28

13 lut 2011, 12:08

że jednak pozytywnie wspominasz poród :ico_brawa_01:
tak :-) ja od razu po porodzie miałam ochotę na drugie dzieciątko :-) Mnie się też wydaje, ze to jakie wrażenia z porodu mieć będziemy zależy od naszego podejścia. Ja wiedziałam, że będzie boleć, ale też wiedziałam, że nie jestem jedyną, która to musi przejść. Cieszyłam się ze skurczy, bo wiedziałam, że z każdym następnym jestem bliżej przytulenia mojej Córci. Nie bałam się bardzo porodu, oczywiście jakiś tak lęk był, ale nie zdominował mnie na szczęście. I takiego pozytywnego podejścia życzę wszystkim :ico_ciezarowka:
że w szpitalu tuż przed porodem robią jeszcze usg :ico_noniewiem:
powinni, choćby dlatego, żeby zobaczyć jak dziecko jest ułożone.
często sie kobiety nie słucha w szpitalu,a to my rodzimy,a nie położna
dokładnie, teraz już się nie dam, gdybym znów spotkała się z takim podejściem, jak poczuję, że rodzę, to tak pokornie nie odpuszczę :ico_oczko:

@gniecha
Obywatel Tik-taka
Obywatel Tik-taka
Posty: 900
Rejestracja: 28 paź 2010, 20:09

14 lut 2011, 10:35

USG powinni zrobić ,ale skoro robili ydzień przed porodem pewnie uznali ,że już nie trzeba korba . Teraz mi gin powiedziała ,że zrobią usg jak tylko zjawię się na porodówce . Z tym słuchaniem matek to oni mają problem ja też przecież mówiłam ,że syn jest wielki bo tak czuję ,że mi miednicę rozrywa ,ale przecież ja pierwszy raz rodziłam więc gucio do gadania miałam .Teraz mi mówią bym miała zaufanie do siebie i swego ciała słuchała go i o wszystkich obawach mam mówić położnej o!Teraz się tak nie dam o nie.Ale ja tak ogólnie mało konfliktowy człowiek jestem :-D

Awatar użytkownika
Izunia
Wodzu
Wodzu
Posty: 15798
Rejestracja: 07 mar 2007, 14:35

14 lut 2011, 12:29

tak :-) ja od razu po porodzie miałam ochotę na drugie dzieciątko
gratuluję podejścia hehe ;)

olus198642
Towarzyska dusza
Towarzyska dusza
Posty: 46
Rejestracja: 11 lut 2011, 15:33

14 lut 2011, 21:32

Tez chciałabym mieć takie podejscie przed porodem Mi zostało jeszcze mnóstwo czasu...ale już jakies mysli sa.Jka myslicie lepiej chodzic do ginekologa prywatnie czy panstwowo?

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

14 lut 2011, 21:46

Jka myslicie lepiej chodzic do ginekologa prywatnie czy panstwowo?
ja chodziłam prywatnie. W szpitalu od razu było widać która z kobiet ma swojego prowadzącego lekarze, bo te które nie miały były pod opieką ordynatora i tam tylko kasa się liczyła. Jak była po terminie a nie dała kasy to trzymał ile mógł, nie raz było już tak że dzieci rodziły się po terminie a wody były zielone. O cc mogłaś zapomnieć jak nie dałaś kasy.

Jak już leżałam w szpitalu, to mój lekarz zawsze po obchodzie wracał do mnie i pytał jak się czuję. Jak leżała na porodówce a mała nadal nie miała ochoty się urodzić... to mój lekarz dzwonił kilka krotnie w nocy na porodówkę i pytał o nasz stan i nawet raz polecił położnym aby mi podały telefon i usłyszałam: Coś ta nasza uparta, ale martw się nie martwić rano przyjedzie do mnie i zrobi cc a teraz mam odpoczywać i się przespać.

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 lut 2011, 22:10

straszne to co piszesz moni26, to już kasa az tak rządzi ludźmi, nawet lekarzami??? że za kase jest dobry i miły a jakbyś chodziła do niego państwowo to byłabyś jedna z wielu??? Eh szkoda słów mi czasem na takie traktowanie ludzi, a co jak kogos nie stać na prywatne wizyty, to od razu skreślamy taką osobę??? Dziwne podejście lekarzy.
Ale fakt, że tak w PL to wygląda, my mamy w szpitalu ciotkę więc jak moja siostra rodziła była lepiej traktowana od tych które nie miały nikogo. Obłęd!!

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Sherriwette i 1 gość