Jestem dziewczynki.
Dziękuję, że tak się martwiłyście o mnie.
U nas nastał ciężki czas...
Babcia niestety już nigdy nie wyzdrowieje. Wczoraj było już lepiej, dziś znów się stan pogorszył. Jeśli w ogóle przeżyje to może otworzy oczy, bo nadal tego nie robi.
Lewa strona jest całkowicie sparaliżowna.
W niedzielę zdążyła jeszcze powiedzieć moja kasia przyjechała, kocham cię.
Myślałam, że sama zejdę z tego świata jako pierwsza.
Ksiądz już był.
Teraz z godziny na godzinę czekamy na dobre wieści, które nie przychodzą.
Niestety na razie nie mogę tam pojechać, bo cały weekend dzieci wymiotowały i miały rozwolnienie. W niedzielę wróciłam jeszcze do domu. Potem pojechałam na 13 jak wam pisałam w poniedziałek, że jadę i na noc nie wróciłam. Siedziałam z babcią do północy. Moi rodzice przyjechali prawie 1000 km w 6 godzin.
A że T pojechał z dziećmi taksówką do lekarza i dostał zwolnienie na nich do piątku także ja spałam w domu rodzinnym. Od rana znów u babci, aż do 14.
Niestety po moim powrocie z dziećmi było gorzej i pojechaliśmy do szpitala.
Oboje byli już odwodnieni. Także przeleżeliśmy 2 doby. Dziś wyszliśmy. Już z nimi ok. Chata ogarnięta bo wyglądała jak po włamaniu. Totalny sajgon. Dziś ja spałam w szpitalu. Wczoraj T.
Ja niestety nadal łażę zdołowana. W sobotę jadę do babci. Gdyby było źle, to jutro.
Sorki, że na inne tematy dziś się nie rozpiszę.... mało jem, mało śpię, w ogóle mało mnie. Na ten tydzień zrezygnowałam ze wszystkiego...basen, kurs, praca. Nie mam sił.
Magda33 nie złam się tylko z cycusiem
Wiolaw fajnie, że Lolo już wcześniej chodzi spać.
Isia jak akcje z wózkiem?