to ja opiszę swój poród
przed 14 w czwartek była położna jak zwykle i tak patrzy na mnie i mówi,że ja na rodzącą nie wyglądam,że pewnie jeszcze parę dni pochodzę,bo brzuch mi się stawiał nawet co 2-3 minuty ale nic nie bolało
no to wzięłam się za sernik na zimno bo miałam ochotę
a po 17 zaczęły się skurcze,nieregularne, co 6-10-8-15 minut i tak różnie...do A nie dzwoniłam bo i tak przed 20 miał być w domu,po co go stresować
jak przyjechał powiedziałam o skurczach i już chciał mnie wieść,widać że wystraszony
ale ja jeszcze chciałam się wykąpać i zobaczyć czy faktycznie to już się zaczęło
po kąpieli skurcze były już co 7 minut,więc A spanikowany dzwoni do bratowej żeby przyszła do Hani ją popilnować bo już spała a on mnie wiezie do szpitala,nie chciałam jeszcze jechać,ja bym do 1 w nocy najmniej czekała
no ale niech mu będzie.w szpitalu byłam o 23.05,zbadali-miałam 2 cm rozwarcia dopiero i skurcze co 5 min,więc podłączyli do ktg i A pojechał do domu
śmiałam się z położną,że jeszcze się zdrzemnę bo skurcze nie były dość mocne,a tu zdziwienie jak poszłam na porodówkę po połnocy i zbieram się do spania a skurcze zaczęły się nasilać choć nadal co 5 min,w rezultacie ze spania już nici były
od 1 złapały mnie już mocne skurcze i dopiero wtedy poczułam,że rodzę
rozwarcie było na 3 cm,o godz 3 na 6 cm, o 4.40 na 8 cm i położna do mnie z tekstem,że jeszcze pół godz max godzina i będę rodzić i wzięła się za wypisywanie jakiś papierów,a ja po 10 min krzyczę do niej,że ja już rodzę
tak mnie zaczęło boleć,że myślałam,że mnie rozerwie od środka
a położna,że to niemożliwe i bada i faktycznie pełne rozwarcie i zabroniła mi przeć,bo musi resztę personelu zawołać
no to ja częłam oddychać tak jak położna na koniec uczyła i dużo to pomogło,wszystko już poszło błyskawicznie,3 parcia i Milenka była na świecie
zobaczyłam takiego pulpecika i pytam jaka płeć a położna,że dziewczynka i pyta jak na imię damy,a ja że Milenka będzie
potem przytulenie,mała na ważenie i mierzenie a ja szycie