Murchinson
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3534
Rejestracja: 23 wrz 2010, 15:08

10 maja 2011, 14:19

Koroneczka zuch dziewczyna!

mal
Wodzu
Wodzu
Posty: 17507
Rejestracja: 06 mar 2007, 13:33

10 maja 2011, 18:12

Koroneczko najważniejsze że obyło się bez problemu :ico_sorki: a resztę jak widać idzie wytrzymać :ico_haha_01: zresztą na końcu jest cudowna rozwrzeszczana nagroda :ico_brawa_01:

NowaSejana
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5095
Rejestracja: 05 sty 2010, 14:03

10 maja 2011, 18:15

Koroneczka, piekny opis :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

JoannaS
Wodzu
Wodzu
Posty: 19289
Rejestracja: 21 lut 2010, 07:51

10 maja 2011, 18:15

az mi łzy poleciały :ico_wstydzioch:
:ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
martasz
JEEEST! Przekroczyłem 1000 postów!
JEEEST! Przekroczyłem 1000 postów!
Posty: 1050
Rejestracja: 01 mar 2011, 16:58

10 maja 2011, 19:10

Koroneczka gratulacje :-) Poród faktycznie ciężki, ale jaka nagroda ;-)

Awatar użytkownika
aniaj84
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2186
Rejestracja: 11 lip 2008, 21:34

10 maja 2011, 22:08

koroneczka pięknie :ico_brawa_01:
popłakałam sie ze wzruszenia !!

Awatar użytkownika
Fintifluszka
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3623
Rejestracja: 16 mar 2007, 20:39

11 maja 2011, 16:07

ehh, no tak. Pierwszy porod mialam dlugi, bolesny i w dziadowskim szpitalu, po wszystkim mowilam, ze gdyby nie to, ze kazdy porod jest inny, a drugi podobno powinien byc latwiejszy to bym sie juz nie zdecydowala wiecej na ciaze ze strachu przed porodem-wydawalo mi sie, ze mialam ciezko :ico_haha_01: HA!
Tym razem termin mialam wyznaczony na 7.04, mialam wielgachny brzuch i bylo mi bardzo ciezko, czekalam wiec z utesknieniem i bylam na prawde dobrze nastawiona do porodu zwlaszcza, ze tym razem mial sie odbyc w niemczech... Byl juz 8.04, rowno 3.42 kiedy poczulam pierwszy skurcz-nie byl silny, ponadto miewalam juz od jakiegos czasu wieczorami skurcze, a jednak to byl ten charakterystyczny bol-wiedzialam, ze beda kolejne, ale pomyslalam, ze nie ma glupich-ide spac! :ico_haha_01: budzily mnie kolejne skurcze, co 7-13 minut, zerkalam tylko kontrolnie na telefon... od 6 juz nie moglam spac, ale jeszcze sie przewalalam po lozku, a o 7 wstalam, bo kolejne skurcze wymagaly postekiwania, a nie chcialam moich chlopakow pobudzic, wiec dopakowalam torbe i poszlam pod prysznic, moj maz o 8 wstal do pracy i zdziwiony pyta co robie w kuchni o tej godzinie :ico_haha_01: wiec mu oznajmilam, ze bedziemy dzisiaj rodzic i zeby szedl do pracy odwolac klientow :-) postanowilam sobie siedziec w domu dopoki mnie instynkt nie pchnie do szpitala, bo ostatnio popelnilam blad pierworodki i spedzilam w szpitalu znacznie wiecej czasu niz bym sobie zyczyla...
skurcze mialam juz bardzo bolesne, ale wciaz nieregularne, kucalam sobie przy meblach w mieszkaniu i krecilam pupa, Gabriel byl bardzo dzielny, glaskal mnie po brzuchu i mowil, ze mame boli, bo Pola chce wyjsc :-) zanim ostatecznie postanowilam, ze jedziemy poszlam do lozka sie polozyc na chwile, Kuba sie ze mnie smial, ze to takie zwierzece, ze do legowiska przyszlam :ico_oczko: z domu wyszlismy kolo 13.20...
W informacji pytalam ktoredy na porodowke i skurcz mnie zlapal, wiec mnie na wozku inwalidzkim odprowadzili na gore :-D jako, ze moj niemiecki nie jest najlepszy-w kazdym razie mysle, ze nie na tyle, zebym w bolu i nerwach mogla z polozna konwersowac, wiec od razu spytalam czy ktos tu mowi po angielsku, zrobilo sie zamieszanie, az nagle zobaczylym polskie nazwisko na plakietce i spytalam poloznej czy moze po Polsku mowi :ico_haha_01: az mnie usciskala, alez bylam szczesliwa-kamien z serca :ico_oczko: po badaniu i ktg mialam 4cm, usg pokazalo, ze niby dzisdzia w przedziale 3.5-3.8kg-pestka, pomyslalam! pani zaprowadzila nas na sale porodowa-wlasciwie to jak pokoj w hotelu, wlasna ubikacja, prysznic, wanna do rodzenia i wszelkie sprzety... chlopcy siedzieli ze mna do 16, musieli jechac, bo Gabriel zglodnial, do tego czasu serio dobrze wszystko znosilam, polozna po ich wyjsciu zrobila mi ktg i mnie zbadala, okazalo sie, mam juz 8cm, w ogole ja sie poskarzyam, ze mam niska odpornosc na bol, a polozna na to, ze chyba zartuje, ze jej tam skali brakuje, a ja sobie spokojnie, elegancko oddycham :-D ale jest psikus, bo malutka jest bardzo wysoko i wcale jej sie nie spieszy do porodu, polozna wiec wpadla na pomysl, ze przebije mi worek owodniowy to dzidzi bedzie latwiej sie zsunac... i zaczelo sie :ico_sorki: chryste co za bole mnie dopadly, myslalam, ze bede po scianach chodzic, a dzidzia ani drgnela :ico_olaboga: nagle sie uregulowaly do 3 minut, byly dlugie i nic w ten porod nie wnosily, bo mala ciagle byla wysoko, poniewaz chcialam chodzic w tych bolach, wiec polozna mnie podpiela pod bezprzewodowe ktg-cholera tyle bolu mi narobila, serio mialam ochote ja kopnac w twarz, nie ostatni raz z reszta w czasie tego porodu... zgodzilam sie, zeby studentka byla przy porodzie i mi sie przydala, bo smarowala mi plecy jakimis pachnacymi olejkami, choc nie mialam boli kzyzowach, ale i tak bylo milo :-D probowalam kazdej pozycji na kazdym sprzecie i nic nie pomagalo, umeczylam sie na maxa, pelne rozwarcie, wszystko gotowe, a dziecko wysoko... na prawde czulam sie jak zwierze, bo sie tam tarzalam po podlodze, ocieralam sie o krzeslo, podskakiwalam i robilam rozne dziwne rzeczy, a dzidzia na to jak na lato... w koncu bylam taka wycienczona, ze wdrapalam sie na lozko porodowe-takie wielkie kolo, zlamane w pol, na czesci oparcia poducha, a nad lozkiem taka chusta jak do noszenia dzieci powiazana w suply i to ona byla mi towarzyszem az do konca... przysypialam miedzy skurczami, na chworaka z wypietym tylkiem, a jak mnie skurcz lapal to chwytalam ta chuste i ciagnelam w dol-kolejne 2 dni nie mialam sily podniesc do gory telefonu, bo mialam od tego tarmoszenia chusty straszne zakwasy w calych ramionych i rekach... zwykle oddychanie juz nie pomagalo, wiec ziajalam-tak to nazywala polozna... kuba do mnie zadzwonil spytac jak idzie, jak mu zaczelam mowic, ze juz nie moge, ze jestem taka wyczerpana i nagle skurczu dostalam i zaczelam mu wyc w sluchawke to sie biedny poplakal :ico_haha_01: i tak 2 godziny na tych kolanach w bezcelowych skurczach... :ico_noniewiem: glowa Poli sie o szyjke macicy zaczepila-polozna podsumowala, ze ewidentnie jest wieksza niz mi na usg powiedzieli... w koncu zakasala rekawy, kazala mi sie obrocic na plecy-boze, nawet to bolalo jak cholera, spytala oczywiscie, czy chce probowac sama, czy robimy na brutala :ico_haha_01: tak, tak! zrobmy to! :ico_haha_01: wepchala we mnie reke, odciagnela ta szyjke-to tutaj mialam ochote ja kopnac po raz kolejny... i w czasie skurczu kazala przec... :ico_olaboga: tyle to trwalo, nie wiem ile tych skurczy bylo, ale glowka wskoczyla we wlasciwe miejsce, parlam i parlam w nieskonczonosc, zeby ja wepchac w kanal rodny, mimo wszystko wiedzialam, ze te meki zblizaja sie ku koncowi, wiec wstapily we mnie nowe sily, bo w czasie tego kleczenia-serio nigdy do tego czasu nie czulam takiego wyczerpania i rezygnacji...
polozna sie zaczela krzatac i dzwonic po lekarza, wiec wiedzialam, ze to juz za chwile :ico_sorki: ta chwile okazala sie odsc wzgledna :ico_haha_01: Pola miala duza glowe, parlam ta glowe w nieskonczonosc, to uczucie jak juz pol glowy wyszlo i ten bol miedzy skurczami-bol tego rozciagniecia narzadow... :ico_olaboga: syczalam z bolu, jak jeden niekonczacy sie skurcz, MASAKRA! jak glowa wyszla, to juz bylam bardzo zadowolona, dopiero wtedy dostalam prawdziwych boli partych i reszte wyparlam w 2 skurczach... poczulam taka wielka ulge, ze to juz po wszystkim, ze sie udalo w koncu... Polunia nie krzyczala, marudzila cos pod nosem, kuba zadzwonil od razu-ot ciekawostka :-D wsiedli szybko do auta i ruszyli do nas... byla 20.27
Polozyli mi ja na brzuchu, a ona patrzyla na mnie zdegustowana wyraznie :ico_haha_01: , sama obcielam pepowinke, smialam sie i plakalam jednoczesnie, na koniec zawsze jest taka euforia-powinni zbadac jakiz to hormon takie cuda powoduje :ico_haha_01: Pola nie rwala sie do cyca-pewnie tez miala dosc po takim porodzie, potrzebowala chwili, ale zaczela zajadac, lypiac na mnie caly czas podejzliwie :ico_oczko: w tym szpitalu zostawia sie dziecko na 2h po porodzie z matka-cialo do ciala, ale panie tak staly i patrzyly na nas i nagle sie zaczely licytowac ile wazy :ico_haha_01: spytaly czy moga na pol minutki tylko ja zabrac i na wage wsadzic :ico_haha_01: okazalo sie, ze niunia wazyla 4960g :ico_szoking: NIESPODZIANKA! :ico_haha_01: chlopcy za chwile byli na miejscu, przywitali sie z Polcia, posiedzieli z nami chwile i poszli sobie jak nas panie na oddzial wiozly, faktycznie dopiero po 2h zabrali Pole, zeby ja umyc i oporzadzic...
dodam tylko, ze od tego parcia w nieskonczonosc mialam takie wybroczyny na twarzy, ze jak pierwszy raz zobaczylam sie w lustrze to serio sie wystrazylam, az sie za glowe zlapalam, kilka dni tak wygladalam strasznie

To byl dalece ciezszy i bardziej bolesny od pierwszego porod, ale ilez daje dobry szpital i opieka widac wlasnie na takich przykladach, bo i tak ten porod wspominam pozytywnie, nie wynioslam z niego zadnych zlych wspomnien, ostatecznie ciesze sie, ze nie bylo ze mna meza, wydaje mi sie, ze to bylo wiecej niz facet moze zniesc :ico_haha_01: serio-nigdy tak o tym nie myslalam, ale ten porod byl tak ciezki, ze odszedl mi zal, ze znowu rodze sama, z reszta mialam swietna opieke-nie bylam sama, ani przez chwile...

Przypuszczam, ze po wyslaniu moj post pobije jakies rekordy dlugosci, ale nie potrafilam tego inaczej opisac :ico_haha_01: wiec brawa dla wytrwalych, ktorzy przeczytaja go w calosci

JoannaS
Wodzu
Wodzu
Posty: 19289
Rejestracja: 21 lut 2010, 07:51

11 maja 2011, 16:18

:ico_brawa_01: za rekord w pobiciu dlugosci posta
:ico_brawa_01: za opis porodu i poród
:ico_brawa_01: za wage Polci

Awatar użytkownika
markotka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5514
Rejestracja: 17 mar 2009, 15:45

11 maja 2011, 17:41

Fintifluszka, kochana jesteś prawdziwą rekordzistką :ico_brawa_01: pamiętam Twój ogromny brzusio, waga córeczki-szok :-D Opis rewelacyjny, tyle szczegółów :ico_brawa_01: super, że trafiłaś na tą położną :ico_brawa_01: Dzielna kobieta :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

12 maja 2011, 10:08

Fintifluszka :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: super opis


Teraz właśnie w Dzień dobry TVN był reportaż o pierwszych porodach w Polsce z użyciem gazu rozweselającego :-D

Gaz rozweselający (entonox) – człowiek, który oddycha tą mieszanką tlenu z podtlenkiem azotu, zostaje wprawiony w stan euforii, który automatycznie przynosi ulgę w bólu, co jest szczególnie przydatne w momencie, kiedy pierwsza faza porodu dobiega końca.
Gaz rozweselający zostanie ci podany przez maskę, która połączona jest rurką ze zbiornikiem, a którą będziesz sama trzymała w ręce. Pół minuty od momentu podania tego środka znieczulającego, ma on najsilniejsze działanie, dlatego w momencie, gdy zaczyna się skurcz powinnaś wciągnąć gaz rozweselający głęboko do płuc. Znieczulenie to jest jednak bardzo łagodne i może nie być wystarczające.
Gaz rozweselający w żaden sposób nie wpływa na dziecko, jednak ty możesz mieć uczucie mdłości albo odurzenia zwłaszcza w momencie, gdy bierzesz wdech. - (pl.point.fm)

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Sherriwette i 1 gość