Pomóc raczej nie można. Chyba jednak wszyscy dookoła mieli racje mówiąc, że za młoda jestem i sobie nie poradzę sama. Nie umiem za nic w świecie nauczyć Kini do nocnika, nie umiem jej nauczyć, żeby sama jadła, karmi tylko mnie, nie umie spać na normalnym łóżku, nic nie mówi, chyba za mało do niej mówie, jakoś nie mam motywacji żeby gdziekolwiek wychodzić przez to wszystko więc i ona jest skrzywdzona ciągłym siedzeniem w domu, jedyne co to rano albo wieczór wyjdę z nią i Kamilem na spacer na godzine. W dodatku zaczęła bić wszystkich dookoła. Już któryś miesiąc i nie mogę jej oduczyć, a próbowałam już wszystkiego, nawet pomysłu teściowej, ale tylko raz na szczęście był absurdalny, żeby jej oddać, oddałam raz, nie dość, że nic nie dało to jeszcze miałam wyrzuty sumienia, oczywiście nie walnęłam jej mocno, bardziej się przestraszyła, bo nie wiedziała o co chodzi.
Do tego w domu mam bałagan ciągły, i nie dlatego, że nie sprzątam, sprzątam cały czas, ciągle coś robie, tylko posprzątam tu, a tam robi się bałagan i tak ciągle, w międzyczasie obiad i sporo czasu nad notatkami do szkoły.
Myślałam, że to przemęczenie, takie umysłowe, nie na spanie. Więc "wyrwałam się" na impreze z kuzynką, cały wieczór, w sumie noc, bo do 5 rano słuchałam jak nawija o swoim podobno byłym. O jej problemach z tym facetem. A jak jej coś doradzałam to robiła dokładnie na odwrót. Przynajmniej potańczyłam trochę, chociaż też ciągle mówiła, że ona na trzeźwo nie umie, więc najpierw czekałam 2 godziny, aż wypije 2 piwa, a potem stękała na parkiecie, że ona nie ma kondycji.
Myślałam, że mi się poprawi, a tu beznadzieja, zero poprawy. Już sama nie wiem co robić, jestem tak osłabiona, że najchętniej przeleżałabym w łózku miesiąc.
Przepraszam, że Was tak męczę, ale już nie mam siły, musiałam się komuś wygadać.
Gratuluję wszystkim mamom i dzieciaczkom nowych słówek, odpieluchowania i ślicznych nowych łóżeczek! :)