a zapomniałam się pochwalić że tydzień temu mieliśmy 5 rocznicę. Czas leci. No w każdym razie bardzo miło ją będę wspominać, bo dużo się działo
. Sporo rzeczy sobie sprezentowaliśmy, kupiłam mężowi rolki, zegarek i bilety na koncert różnych sławnych gwiazd w Paryżu, a on mi kupił rower i strój sportowy (bo nie mówiłam, ale często wieczorami chodzimy razem pobiegać, albo ja biegam, on jeździ na rolkach itp), byliśmy też w restauracji na obiedzie, takiej ekskluzywnej, jeszcze w takiej nie byłam
. No a na koniec dnia poszliśmy do klubu potańczyć, także wybawiliśmy się za wszystkie czasy. Mój Alan został z dziadkami, bo akurat moi rodzice przylecieli do nas, ale był numer, bo o 5 rano cichutko wchodzimy do domu, a moje dziecko biegnie na powitanie i krzyczy "ooo tatuś i mamusia wrócili". Szok! Zawsze śpi do 9, więc sądziliśmy, że jeszcze chwile pośpimy
. Ale widocznie tak przeżył, że ktoś w sumie obcy z nim został że się przebudzał w nocy