tyle razy wychwyciłam to słowo w artykułach na temat odchudzania, sportu itd., że mogłabym je wymawiać przy wydechu.
regularność, regularność i jeszcze raz regularność!
nie raz w tygodniu 1 godzinę, zaleca się 5-6 dni w tygodniu z przynajmniej 1 dniem odpoczynku dla ciała.
nic nie przyniesie takich efektów jak co najmniej 30-45 minut dziennie - wiem, co mówię, bo sama tak ćwiczę i efekty są, może nie takie, jakie mają ludzie spędzający dziennie po kilka godzin na uczelni, ale jednak.
co do intensywności, wszystko zależy od naszego organizmu.
wiadomo, że na siłowni czy w klubie fitness działamy zazwyczaj wg programu ułożonego przez trenera, a ćwicząc w domu jesteśmy bardziej narażeni na przeciążenie organizmu, ale on sam nas informuje, kiedy go nadwerężamy.
na początek lepiej nie przesadzać z czasem ćwiczeń, nie chcemy trafić do szpitala. z czasem nasze ciało się przyzwyczai i pozwoli to nam na dłuższe i intensywniejsze ćwiczenia więc dopiero, kiedy poczujemy, że wytrzymamy dłuższe treningi, wtedy trzeba je stopniowo wydłużać.
czuję się jak jakiś ekspert od ćwiczeń, jak piszę w taki sposób :P