Karolina2411 pisze:Zakupy nie były takie jak zawsze... Ale nie byłam sama... Krótko ucinałam rozmowę i z płaczem szłam dalej... Tak jeszcze nie raz i nie dwa będzie... Ech... Pier...... życie...
Karoluś... nic nie wiem na temat takiego bolu, ale wierzę w Ciebie
caro pisze:ananke a co masz same różowe ubranka/ Bo ja chyba nie doczytałąm
niee, no właśnie mi się same błekity kupowały
noo, mam tonę kremowych i ciut zielonych, ale większa hałda tego to błękity, białe z błęktnym wykonczeniem... zresztą... ja uwielbiam kolor nieba... także w razie Amelki bankowo będzie jej cudnie w błekitach
przynajmniej pierwsze kilka miesięcy zanim wyroście z tych ciuszków, które mamy
a z rózowych to mam jedną czapeczkę, jedną bluzeczkę i jedne malutkie śpioszki, bo mi bratowa podesłała
żeby wzmocnić moje nadzieje
kasiulek247 pisze:oj znam to zkas z tymi kolorami w Anglii sie tak przyjelo zeblekitne dla chlopca a rozowe dla dziewczynki i niby to normalne ale tu ludzie nie sa zakompleksieni i jak widza wozek odrazu pchaja lapki i oj jaki sliczny chlopczyk!!
a dlaczego bo moje malenstwo posiada slodki misiowy kombinezonik koloru blekitnego no i gdzie tam pisze ze to chlopczyk juz kocyk ma rozowy czapka biala z rozowymi dodatkami ale ten blekit zuca sie w oczy i koniec.....
noo, tutaj można kupić tylko 3 kolory ciuszków
jak zielony komplecik mi się udało wyszarpać to ja nie wiem
Evik.kp pisze:Kurcze ja tak sobie myślę że bym nie wytrzymała chyba nie znając płci dziecka. Za bardzo niecierpliwa jestem.
noo, ja też z tych cierpliwych inaczej
ale Chłop mnie przekonał... jeszcze przed ciążą mamrotał, że fajnie by było... no i w sumie jest
zresztą, jak padło nad nami w 20tyg widmo poważnej wady serca dzidzi to po prostu płeć jest ostatnią rzeczą, jaka chcę wiedzieć, jak się urodzi... najpierw niech usłyszę i zobaczę, że ma 4 nózki, 4 rączki itd
i że oddycha ładnie, potem będę między te małe szkitki zaglądała
ja w kuchni to też na pół gwizdka
Chłop mój kiedyś parę razy pod rząd wspomniał, że u mamusi to zawsze na weekend ciasto w blaszce jest, w niedzielę obiad z dwóch dań, ciasteczka upieczone do zagryzania w tygodniu, właśnie jakieś szyneczki, flaczki, sałateczki, pasty kanapkowe i powidła jej roboty... heh... ścięłam gościa tekstem, że u mnie nie ma tak i nie będzie, a jakby co to adres do mamusi zna
noo i nadal mieszkamy razem
ja tak dziś z doskoku, bo mi się właśnie Chłop pałęta pod nogami... każe leżeć i nie denerwować się... a ja nie chcę drzemać w dzionek, bo noc może być dłuuuga...