Zakupy nie były takie jak zawsze... Ale nie byłam sama... Krótko ucinałam rozmowę i z płaczem szłam dalej... Tak jeszcze nie raz i nie dwa będzie... Ech... Pier...... życie...
Karoluś... nic nie wiem na temat takiego bolu, ale wierzę w Ciebie
ananke a co masz same różowe ubranka/ Bo ja chyba nie doczytałąm
niee, no właśnie mi się same błekity kupowały
noo, mam tonę kremowych i ciut zielonych, ale większa hałda tego to błękity, białe z błęktnym wykonczeniem... zresztą... ja uwielbiam kolor nieba... także w razie Amelki bankowo będzie jej cudnie w błekitach
przynajmniej pierwsze kilka miesięcy zanim wyroście z tych ciuszków, które mamy
a z rózowych to mam jedną czapeczkę, jedną bluzeczkę i jedne malutkie śpioszki, bo mi bratowa podesłała
żeby wzmocnić moje nadzieje
oj znam to zkas z tymi kolorami w Anglii sie tak przyjelo zeblekitne dla chlopca a rozowe dla dziewczynki i niby to normalne ale tu ludzie nie sa zakompleksieni i jak widza wozek odrazu pchaja lapki i oj jaki sliczny chlopczyk!!
a dlaczego bo moje malenstwo posiada slodki misiowy kombinezonik koloru blekitnego no i gdzie tam pisze ze to chlopczyk juz kocyk ma rozowy czapka biala z rozowymi dodatkami ale ten blekit zuca sie w oczy i koniec.....
noo, tutaj można kupić tylko 3 kolory ciuszków
jak zielony komplecik mi się udało wyszarpać to ja nie wiem
Kurcze ja tak sobie myślę że bym nie wytrzymała chyba nie znając płci dziecka. Za bardzo niecierpliwa jestem.
noo, ja też z tych cierpliwych inaczej
ale Chłop mnie przekonał... jeszcze przed ciążą mamrotał, że fajnie by było... no i w sumie jest
zresztą, jak padło nad nami w 20tyg widmo poważnej wady serca dzidzi to po prostu płeć jest ostatnią rzeczą, jaka chcę wiedzieć, jak się urodzi... najpierw niech usłyszę i zobaczę, że ma 4 nózki, 4 rączki itd
i że oddycha ładnie, potem będę między te małe szkitki zaglądała
ja w kuchni to też na pół gwizdka
Chłop mój kiedyś parę razy pod rząd wspomniał, że u mamusi to zawsze na weekend ciasto w blaszce jest, w niedzielę obiad z dwóch dań, ciasteczka upieczone do zagryzania w tygodniu, właśnie jakieś szyneczki, flaczki, sałateczki, pasty kanapkowe i powidła jej roboty... heh... ścięłam gościa tekstem, że u mnie nie ma tak i nie będzie, a jakby co to adres do mamusi zna
noo i nadal mieszkamy razem
ja tak dziś z doskoku, bo mi się właśnie Chłop pałęta pod nogami... każe leżeć i nie denerwować się... a ja nie chcę drzemać w dzionek, bo noc może być dłuuuga...